czwartek, 30 czerwca 2016

(58) 14 - Tragiczny dzień

„Stormie”
Na ślubie Rikera myślałam, że teraz wszystko w końcu się ułoży. Ale tak się nie wydarzyło. To nie koniec tej tragedii. Około 5 nad ranem dostałam telefon od Caroline, że Ross trafił do szpitala. Jak najszybciej zebrałam rodzinę i pojechaliśmy do niego. Porozmawiałam z Rossem chwilę i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam tam całą resztę całą zapłakaną i Rydel tulącą do siebie Allison.
- Tylko nie mówicie, że Rik… - nie dokończyłam, a Ryd już pokiwała głową. Usiadłam z drugiej strony Allison i przytuliłam się do niej. Także zaczęłam płakać. Straciłam już trzeciego syna.
- Jak tam Ross? – Allison przerwała ciszę.
- Lepiej. Na szczęście to nic poważnego i wypuszczą go za dwa dni.
- Chociaż jedno zmartwienie z głowy. – westchnęła Rydel i wróciła do płakania po Riku.

„Allison”
Tego samego dnia wybrałam się z Rydel i panią Stormie załatwić pogrzeb dla Rika.
- A na nagrobku proszę zrobić taki wizerunek… - oznajmiła Rydel i podała wydrukowane z Internetu zdjęcie Rikera z basem.
- Dobrze. To będzie dodatkowe 400$. – oznajmił.
Później wybrałyśmy kwiaty na trumnę, załatwiliśmy księdza, mszę, i poduszeczki do trumny.
- Myślę, że spodobałyby się mu te z niebieską oblamówką. – stwierdziła Delly. Może i miała rację, ale mi ciężko było słuchać o Riku.

„Ross”
Leżałem na szpitalnym łóżku i przysypiałem, kiedy do mojego pokoju wszedł Ansel.
- Ross, mam złą wiadomość. – oznajmił z smutną miną.
- Jaką?
- Riker nie żyje.
- Co? Jak to? Jak? – pytałem. Ans usiadł obok mnie i mocno przytulił. – To jest najbardziej smutny i tragiczny dzień mojego życia… - westchnąłem.

1 komentarz:

  1. Ojej, takie smutne :(
    Nawet te oblamówki na poduszeczkach nie pocieszyłyby Allison.
    A Ross rzeczywiście kolejna strata...
    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń