„Stormie”
Na ślubie Rikera myślałam, że teraz
wszystko w końcu się ułoży. Ale tak się nie wydarzyło. To nie koniec tej
tragedii. Około 5 nad ranem dostałam telefon od Caroline, że Ross trafił do
szpitala. Jak najszybciej zebrałam rodzinę i pojechaliśmy do niego.
Porozmawiałam z Rossem chwilę i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam tam całą resztę
całą zapłakaną i Rydel tulącą do siebie Allison.
- Tylko nie mówicie, że Rik… - nie
dokończyłam, a Ryd już pokiwała głową. Usiadłam z drugiej strony Allison i
przytuliłam się do niej. Także zaczęłam płakać. Straciłam już trzeciego syna.
- Jak tam Ross? – Allison przerwała ciszę.
- Lepiej. Na szczęście to nic poważnego i
wypuszczą go za dwa dni.
- Chociaż jedno zmartwienie z głowy. –
westchnęła Rydel i wróciła do płakania po Riku.
„Allison”
Tego samego dnia wybrałam się z Rydel i panią Stormie załatwić pogrzeb dla Rika.
Tego samego dnia wybrałam się z Rydel i panią Stormie załatwić pogrzeb dla Rika.
- A na nagrobku proszę zrobić taki
wizerunek… - oznajmiła Rydel i podała wydrukowane z Internetu zdjęcie Rikera z
basem.
- Dobrze. To będzie dodatkowe 400$. –
oznajmił.
Później wybrałyśmy kwiaty na trumnę, załatwiliśmy
księdza, mszę, i poduszeczki do trumny.
- Myślę, że spodobałyby się mu te z
niebieską oblamówką. – stwierdziła Delly. Może i miała rację, ale mi ciężko
było słuchać o Riku.
„Ross”
Leżałem na szpitalnym łóżku i przysypiałem,
kiedy do mojego pokoju wszedł Ansel.
- Ross, mam złą wiadomość. – oznajmił z
smutną miną.
- Jaką?
- Riker nie żyje.
- Co? Jak to? Jak? – pytałem. Ans usiadł
obok mnie i mocno przytulił. – To jest najbardziej smutny i tragiczny dzień
mojego życia… - westchnąłem.