czwartek, 24 grudnia 2015

(33) 9 - Powrót

„Ansel”
Wybrałem się z Caroline na lotnisko odebrać Rossa. Trasa minęła tak szybko…
- Ansel! Caroline! – krzyknął, rzucił bagaż i mocno nas przytulił.
- Też się cieszymy, że Cię widzimy, ale możesz już puścić. – powiedziałem. Od razu nas puścił, a ja zacząłem łapać oddech. – Nigdy więcej mnie tak nie tul. – oznajmiłem.
- Okay. Idziemy?
- Jasne. – pomogłem mu z walizkami.

Wróciliśmy do domu dopiero po godzinie, gdyż były straszne korki.
- Idę się rozpakować. – rzucił Ross i poszedł z bagażami na górę.
- Idę mu pomóc. – Caroline poszła za ojcem. Ja natomiast skierowałem się do kuchni i wyjąłem ciasto z lodówki. Ustawiłem je na stole, razem z talerzami, łyżeczkami i herbatką. Po około 15 minutach zjawił się Ross. Zjedliśmy ciasto, pogadaliśmy… Nim się obejrzeliśmy  było po 22.
- Idę do siebie. – oznajmiła Caroline.
- Okay. – odpowiedział jej Ross.
Zostaliśmy sami.
- Pamiętasz co Ci śpiewałem?
- Wiele utworów…
- Właśnie… A który najbardziej zapamiętałeś?
- Chyba ten, który zaśpiewałeś mi tego wieczora, kiedy spotkaliśmy się po długim czasie… - westchnął.
- Zaśpiewać jeszcze raz?
- A zaśpiewasz wszystkie?
- Oczywiście. – uśmiechnąłem się i zacząłem śpiewać. – Więc chodź na kolana i nie mów, że nie wypada… - zacząłem. Ross usiadł u mnie na kolanach. - Ołooł ajajajaj ołooł. Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, najbardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę! Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, najbardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę!  - Ross przerwał mi pocałunkiem.
- Chodźmy do sypialni… - szepnął. Byłem zszokowany, ale poszedłem z nim. Położyliśmy się na łóżku. Zaczęliśmy się całować.
- A Ty jesteś moim Lynchem, pragnę Ciebie bejbe. Prowokujesz, wiem co czujesz. Jesteś mą miłością, serca namiętnością, mym dotykiem, narkotykiem... – zaśpiewałem mu jak wcześniej wspomnianej nocy. Zdjąłem z niego koszulkę, a on ze mnie. Kolejne ubrania lądowały na podłodze, a my całowaliśmy się coraz namiętniej. W końcu zrobiliśmy to od dnia, w którym nakrył nas Andre.

-------------------------------
Witam Was serdecznie.
Mam nadzieję, że taki prezent (w postaci rozdziału) na święta się podoba ;)
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział już za tydzień o stałej porze.
A teraz...

Z okazji świąt chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia,
zdrowych, wesołych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia,
dużo szczęścia i miłości,
samych sukcesów w pracy, szkole i twórczości.
Niech spełnią się wszystkie Wasze marzenia,
a smutki i żale nie mają znaczenia.

3 komentarze:

  1. Najlepszy rozdział drugiego sezonu - jak do tej pory!
    Uwielbiam Cute Ransel scenki :)
    Dziękuję za życzenia. Również życzę wszystkiego dobrego.
    I czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zabardzo lube to ze Ross całuje soe z chłopakiem nie to ze mam coś do gay ale plis daj jakas dziewczynę bo np ja niechcilabym żeby mój tata był gejem
    A po za tym kocham twojego bloga czekam na next ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Znowu się pocałowali xD
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń