„Ross”
Dwa dni po wypuszczeniu Sav ze szpitala
pojechałem razem z Anselem i Caroline na pogrzeb Rylanda i Alexy.
- Nie smuć się już… - Ans objął mnie
ramieniem.
- Ty nic nie rozumiesz! Nie straciłeś
brata! – krzyknąłem na niego i potrząsnąłem nim.
- Idziecie już do kostnicy? – spytała Car.
- Tak. – otarłem twarz z łez i wysiadłem z
auta. – Zostajesz? – spytałem.
- Zaraz przyjdę. – odparł Ans.
- Okay. – rzuciłem i razem z córką ruszyłem
do kostnicy. Przed budynkiem stali rodzice. Podszedłem do mamy i się przytuliłem.
Nie potrzebowaliśmy słów.
„Ansel”
Siedziałem w samochodzie jeszcze pięć minut
rozmyślając o mnie i Rossie. Przez ostatnie wydarzenia bardzo się od siebie
oddaliliśmy. Spojrzałem na zegarek.
- Pora iść. – powiedziałem sam do siebie.
Zamknąłem samochód i ruszyłem do kostnicy. Wszedłem do budynku i zobaczyłem
zapłakanego Rossa nad trumną brata. Dopiero teraz dotarło do mnie co on musi
przeżywać. Całą ceremonię stałem przy samym wyjściu, z dala od Rossa.
„Caroline”
Po ceremonii pogrzebowej na cmentarzu
pojechaliśmy do restauracji na stypę. Wszyscy siedzieli przy stole i jedli w
milczeniu. Około 17 było już po wszystkim. Wróciliśmy do domu. Byłam zmęczona
więc poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku. W pewnym momencie usłyszałam
rozmowę taty i Ansela.
- Przepraszam, ale jeśli tak ma wyglądać
nasz związek to chyba lepiej jeśli się rozstaniemy. – mówił poważnie Ansel.
- Co Ci nie odpowiada? – pytał się mój
ojciec.
- Wszystko.
- Skoro tak, to się wyprowadź! – tata Ross
trzasnął drzwiami i po chwili zjawił się w moim pokoju. – Słyszałaś wszystko? –
spytał, a ja tylko pokiwałam głową na tak. Tata opadł na łóżko i przytulił się
do mnie.
- Przykro mi. – powiedziałam i pocałowałam
tatę w policzek.
„Riker”
Wróciłem z Allison do domu. Usiedliśmy do
kolacji.
- Przemyślałem sobie wszystko i podjąłem
decyzję. – oznajmiłem. – Weźmiemy ślub.
- Serio!? – spytała niedowierzając.
- Serio. – przytuliłem ją.
- Jesteś cudowny. – cmoknęła mnie w
policzek.
„Ansel”
Przeanalizowałem wydarzenia z dzisiejszego
dnia i doszedłem do wniosku, że źle postąpiłem. Czekałem na Rossa w sypialni
chyba do 22.
- W końcu jesteś. – powiedziałem.
- A co? Stęskniłeś się? – pytał oschle.
- I to bardzo.
- Czyli jednak nie chcesz się rozstawać?
- Nie chcę. I przepraszam za swoje
dzisiejsze zachowanie…
- Jest okay. – przytulił mnie. – Wszystko
jakoś się ułoży.
Słodkie zakończenie - takie w stylu Ransa do jakiego przywykłam :)
OdpowiedzUsuńPomimo, że był w rozdziale pogrzeb to nie było tak smutno... No i decyzja Rika :)
Pozdrawiam serdecznie z trzęsącego tramwaju i czekam na next :)