Dokładnie
dwa tygodnie po naszym pikniku mój brat Riker dowiedział się, że jest poważnie
chory. Wściekł się bardzo, gdyż wiąże się to z końcem imprezek, zdrowym żarciem
i całodobową kontrolą Allison.
Postanowiłem
go odwiedzić. Ubrałem kurtkę i bez słowa wyszedłem z domu. Skierowałem się do
domu Rikera. Zapukałem do drzwi.
-
O, hej Ross. – przywitała mnie Allison. – Właśnie szykowałam Rikowi obiad.
Kurczak na parze.
-
Mogę z nim pogadać? – zapytałem.
-
Tak. Siedzi w salonie. – odpowiedziała. – Ostatnio jest jakiś przybity… Mi nie
chce nic powiedzieć, ale może Tobie… - dodała i poszła do kuchni.
-
Hej Rik. – rzuciłem i usiadłem na kanapie obok brata.
-
Hej Ross. – odparł niemrawo.
- Co się dzieje Rik? Allison mówi, że jesteś
jakiś przybity…
-
Nic się nie dzieje. Wszystko jest okay. – odparł tak oschle, że w ogóle nie
przypominał mojego brata.
-
Nie okłamuj mnie Riker. Znam Cię najlepiej na świecie.
-
Nie znasz mnie Ross. Wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Od trasy, w której poznałeś
Ansela wszystko się zmieniło. Oddaliliśmy się od siebie. – mówił stanowczo.
Zabolały mnie jego słowa. Wszystko zwala na mnie, ale to on wszystko popsuł
pobierając się z Vanessą. Zmienił się wtedy nie do poznania… I taki już
pozostał.
-
Ross czemu nic nie mówisz? – zapytał, gdyż bardzo długo milczałem.
-
Przypomniało mi się, że nie wyłączyłem ziemniaków. Muszę wracać. – skłamałem.
Po prostu nie chciałem dłużej przebywać w towarzystwie Rikera, który nie jest
już Rikerem.
-
Okay. – odparł i chwycił gazetę leżącą na stole. Zaczął udawać, że ją czyta. Ja
natomiast skierowałem się do wyjścia.
-
Już idziesz? – zapytała Allison.
-
Tak.
-
Szkoda… Myślałam, że zostaniesz na obiad… - mówiła smutno.
-
Może innym razem. – rzuciłem i wyszedłem. „Innego
razu już nie będzie” pomyślałem.
Wieczorem
siedzieliśmy z Anselem sami w domu, gdyż Caroline poszła na randkę z Mattym.
Całkiem polubiłem tego chłopaka.
-
Ross co się dzieje? – zapytał Ans.
-
Martwię się o Rika. Przez chorobę stał się nie do zniesienia. Dzisiaj zwalił na
mnie całą winę, że się od siebie oddaliliśmy, ale to on… - Ansel przerwał mi
pocałunkiem. Tylko się uśmiechnąłem.
-
Nie gadajmy już o Riku, dobrze? – spytał. Ja tylko przytaknąłem głową i
wróciliśmy do oglądania filmu, gdyż skończyły się reklamy.
------------------------------
Witajcie!
Kolejny sezon rozpoczęty - kolejne święta nadchodzą.
Pamiętam jeszcze jak rok temu na święta wstawiłam prolog 1 sezonu... Tyle już się wydarzyło, tyle zmieniło...
Dziękuję Wam za to, że jesteście i obiecuję, że ten sezon również się Wam spodoba <3
Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania <3
P.S. A co do świąt... Z większością z Was pewnie nie będę miała okazji złożyć życzeń później, więc robię to teraz.
Niech te święta Wielkiej Nocy będą dla Was wesołe, szczęśliwe, pełne zdrowia i miłości. Niech Zmartwychwstały Chrystus zawsze Wam towarzyszy i darzy swoim miłosierdziem.
Chyba najgorsza dla Rika to ta całodobowa kontrola Allison ;)
OdpowiedzUsuńBrzydko się zachował w stosunku do Rossa, ale to wiadomo - choroba.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na next :)
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRiker nie fajnie się zachował w stosunku do Rossa.
Czekam na next ;)
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co to za choroba.
Ale ta jego postaw mnie zaskoczyła.
Źle potraktował Rossa, szok.
pozdrawiam i miłego dnia.
Wesołych Świąt.
Destiny
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)