czwartek, 24 marca 2016

Prolog - 3 SEZON

Dokładnie dwa tygodnie po naszym pikniku mój brat Riker dowiedział się, że jest poważnie chory. Wściekł się bardzo, gdyż wiąże się to z końcem imprezek, zdrowym żarciem i całodobową kontrolą Allison.

Postanowiłem go odwiedzić. Ubrałem kurtkę i bez słowa wyszedłem z domu. Skierowałem się do domu Rikera. Zapukałem do drzwi.
- O, hej Ross. – przywitała mnie Allison. – Właśnie szykowałam Rikowi obiad. Kurczak na parze.
- Mogę z nim pogadać? – zapytałem.
- Tak. Siedzi w salonie. – odpowiedziała. – Ostatnio jest jakiś przybity… Mi nie chce nic powiedzieć, ale może Tobie… - dodała i poszła do kuchni.
- Hej Rik. – rzuciłem i usiadłem na kanapie obok brata.
- Hej Ross. – odparł niemrawo.
- Co się dzieje Rik? Allison mówi, że jesteś jakiś przybity…
- Nic się nie dzieje. Wszystko jest okay. – odparł tak oschle, że w ogóle nie przypominał mojego brata.
- Nie okłamuj mnie Riker. Znam Cię najlepiej na świecie.
- Nie znasz mnie Ross. Wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Od trasy, w której poznałeś Ansela wszystko się zmieniło. Oddaliliśmy się od siebie. – mówił stanowczo. Zabolały mnie jego słowa. Wszystko zwala na mnie, ale to on wszystko popsuł pobierając się z Vanessą. Zmienił się wtedy nie do poznania… I taki już pozostał.
- Ross czemu nic nie mówisz? – zapytał, gdyż bardzo długo milczałem.
- Przypomniało mi się, że nie wyłączyłem ziemniaków. Muszę wracać. – skłamałem. Po prostu nie chciałem dłużej przebywać w towarzystwie Rikera, który nie jest już Rikerem.
- Okay. – odparł i chwycił gazetę leżącą na stole. Zaczął udawać, że ją czyta. Ja natomiast skierowałem się do wyjścia.
- Już idziesz? – zapytała Allison.
- Tak.
- Szkoda… Myślałam, że zostaniesz na obiad… - mówiła smutno.
- Może innym razem. – rzuciłem i wyszedłem. „Innego razu już nie będzie” pomyślałem.

Wieczorem siedzieliśmy z Anselem sami w domu, gdyż Caroline poszła na randkę z Mattym. Całkiem polubiłem tego chłopaka.
- Ross co się dzieje? – zapytał Ans.
- Martwię się o Rika. Przez chorobę stał się nie do zniesienia. Dzisiaj zwalił na mnie całą winę, że się od siebie oddaliliśmy, ale to on… - Ansel przerwał mi pocałunkiem. Tylko się uśmiechnąłem.
- Nie gadajmy już o Riku, dobrze? – spytał. Ja tylko przytaknąłem głową i wróciliśmy do oglądania filmu, gdyż skończyły się reklamy.

------------------------------
Witajcie!
Kolejny sezon rozpoczęty - kolejne święta nadchodzą.
Pamiętam jeszcze jak rok temu na święta wstawiłam prolog 1 sezonu... Tyle już się wydarzyło, tyle zmieniło...
Dziękuję Wam za to, że jesteście i obiecuję, że ten sezon również się Wam spodoba <3
Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania <3
P.S. A co do świąt... Z większością z Was pewnie nie będę miała okazji złożyć życzeń później, więc robię to teraz.
Niech te święta Wielkiej Nocy będą dla Was wesołe, szczęśliwe, pełne zdrowia i miłości. Niech Zmartwychwstały Chrystus zawsze Wam towarzyszy i darzy swoim miłosierdziem.

5 komentarzy:

  1. Chyba najgorsza dla Rika to ta całodobowa kontrola Allison ;)
    Brzydko się zachował w stosunku do Rossa, ale to wiadomo - choroba.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Riker nie fajnie się zachował w stosunku do Rossa.
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział.
    Ciekawi mnie co to za choroba.
    Ale ta jego postaw mnie zaskoczyła.
    Źle potraktował Rossa, szok.
    pozdrawiam i miłego dnia.
    Wesołych Świąt.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń