czwartek, 31 marca 2016

(45) 1 - Kot

„Rydel”
Ostatnim czasem brakowało zajęcia, dlatego… Postanowiłam iść do pracy w ośrodku opiekuńczo - wychowawczym. Pozytywnie przeszłam rekrutację i zaczynam od dziś. Ubrałam się odpowiednio i poszłam do pracy. Gmach ośrodka był bardzo duży i zielony, a dookoła rosło pełno roślin.
- Dzień dobry. – przywitałam się z dyrektorem Hernan'em od wejścia.
- Dzień dobry Rydel. – odparł z uśmiechem. – Dziś poznasz naszych podopiecznych.
- Już się nie mogę doczekać. – byłam naprawdę szczęśliwa.
- W takim razie chodźmy. – skierował się do świetlicy. Gdy tylko tam weszliśmy jakaś mała dziewczynka podbiegła do nas.
- Zobacz co namalowałam. – powiedziała wesoło.
- Śliczne. – odpowiedział dyrektor. – To jest Annie, nasza nowa podopieczna. Tydzień temu jej matka zmarła z głodu na ulicy. – mówił ściszonym głosem. – Przyprowadził ją jeden z przechodniów. Jest miła, koleżeńska i nie sprawia kłopotów. Niestety nie chce nowej rodziny.
- Aha. – mruknęłam. – Kto jeszcze jest w tej placówce? – zapytałam.
- Sarah, Juliet, Lara, John, Christopher… - wymieniał pokazując kolejno dzieci. – Teraz czas Cię przedstawić.
- Racja.
- Dzieciaki! – krzyknął. – Poznajcie Rydel.
- Hej. – wszystkie dzieci oprócz Christophera pomachały do mnie. Zwróciłam się do Hernana szeptem. – Co mu jest?
- Od dwóch lat nie może się pogodzić ze śmiercią rodziców. Zginęli w wypadku samochodowym. Od tamtego dnia nie chce z nikim rozmawiać, jest zamknięty w sobie… I co najgorsze. Nie możemy znaleźć mu domu, bo wszystkich od razu od siebie odtrąca.
- Ciężka sprawa. – westchnęłam. – Spróbuję z nim porozmawiać. – oznajmiłam.
- Życzę powodzenia. – odpowiedział, a ja ruszyłam w stronę chłopaka.
- Ty jesteś Christopher? – zapytałam siadając naprzeciwko niego.
- Tak. – odburknął.
- Dlaczego się tak zachowujesz? – pytałam troskliwie.
- A co to panią obchodzi. – był niemiły, ale się nie poddałam.
- Chcę Ci pomóc. Chcę… Chcę się zaprzyjaźnić.
- Co? – spytał zaskoczony. – Większość ludzi już po minucie miała mnie dość, a pani chce się ze mną zaprzyjaźnić?
- Tak. – odparłam zdecydowanie.
- Nic z tego. – wstał i ruszył do wyjścia.
- Zaczekaj! – zawołałam i ruszyłam za nim.
- Niech mnie pani nie zatrzymuje! – krzyknął i wspiął się na drzewo.
- Zejdź stamtąd, bo sobie krzywdę zrobisz. – prosiłam.
- Nie. – chwycił bezdomnego kota, który akurat siedział na tym drzewie i rzucił mi nim w twarz. Kot podrapał mnie pazurami i uciekł, a Chris nadal siedział na drzewie. Stwierdziłam „dość” i poszłam do dyrektora.
- Niech pan coś zrobi, bo Christopher wdrapał się na drzewo i nie chce zejść.
- Zadzwonię po straż i oni go ściągną, a pani niech lepiej przemyje twarz wodą i pojedzie do lekarza. – odpowiedział.
- Dziękuję. – poszłam do łazienki. Umyłam twarz, nałożyłam puder i skierowałam się do wyjścia. Opuszczając teren ośrodka widziałam jak straż ściąga Christophera z drzewa.

Po wizycie u lekarza i ośmiu zastrzykach w brzuch wróciłam do domu i opowiedziałam wszystko Ellowi.- Chcę go zaadoptować i wychować. – oznajmiłam na koniec.

------------------------
Witajcie!
Rozdział inspirowany prawdziwą historią :) To i więcej dowiecie się z zakładki 'Sekrety powstawania'.
Jutro o 8:00 ruszam z nowym pasmem - 'Guttridge'owe Piątki'i blogiem 'Take Me There'.
Pozdrawiam i do napisania <3

czwartek, 24 marca 2016

Prolog - 3 SEZON

Dokładnie dwa tygodnie po naszym pikniku mój brat Riker dowiedział się, że jest poważnie chory. Wściekł się bardzo, gdyż wiąże się to z końcem imprezek, zdrowym żarciem i całodobową kontrolą Allison.

Postanowiłem go odwiedzić. Ubrałem kurtkę i bez słowa wyszedłem z domu. Skierowałem się do domu Rikera. Zapukałem do drzwi.
- O, hej Ross. – przywitała mnie Allison. – Właśnie szykowałam Rikowi obiad. Kurczak na parze.
- Mogę z nim pogadać? – zapytałem.
- Tak. Siedzi w salonie. – odpowiedziała. – Ostatnio jest jakiś przybity… Mi nie chce nic powiedzieć, ale może Tobie… - dodała i poszła do kuchni.
- Hej Rik. – rzuciłem i usiadłem na kanapie obok brata.
- Hej Ross. – odparł niemrawo.
- Co się dzieje Rik? Allison mówi, że jesteś jakiś przybity…
- Nic się nie dzieje. Wszystko jest okay. – odparł tak oschle, że w ogóle nie przypominał mojego brata.
- Nie okłamuj mnie Riker. Znam Cię najlepiej na świecie.
- Nie znasz mnie Ross. Wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Od trasy, w której poznałeś Ansela wszystko się zmieniło. Oddaliliśmy się od siebie. – mówił stanowczo. Zabolały mnie jego słowa. Wszystko zwala na mnie, ale to on wszystko popsuł pobierając się z Vanessą. Zmienił się wtedy nie do poznania… I taki już pozostał.
- Ross czemu nic nie mówisz? – zapytał, gdyż bardzo długo milczałem.
- Przypomniało mi się, że nie wyłączyłem ziemniaków. Muszę wracać. – skłamałem. Po prostu nie chciałem dłużej przebywać w towarzystwie Rikera, który nie jest już Rikerem.
- Okay. – odparł i chwycił gazetę leżącą na stole. Zaczął udawać, że ją czyta. Ja natomiast skierowałem się do wyjścia.
- Już idziesz? – zapytała Allison.
- Tak.
- Szkoda… Myślałam, że zostaniesz na obiad… - mówiła smutno.
- Może innym razem. – rzuciłem i wyszedłem. „Innego razu już nie będzie” pomyślałem.

Wieczorem siedzieliśmy z Anselem sami w domu, gdyż Caroline poszła na randkę z Mattym. Całkiem polubiłem tego chłopaka.
- Ross co się dzieje? – zapytał Ans.
- Martwię się o Rika. Przez chorobę stał się nie do zniesienia. Dzisiaj zwalił na mnie całą winę, że się od siebie oddaliliśmy, ale to on… - Ansel przerwał mi pocałunkiem. Tylko się uśmiechnąłem.
- Nie gadajmy już o Riku, dobrze? – spytał. Ja tylko przytaknąłem głową i wróciliśmy do oglądania filmu, gdyż skończyły się reklamy.

------------------------------
Witajcie!
Kolejny sezon rozpoczęty - kolejne święta nadchodzą.
Pamiętam jeszcze jak rok temu na święta wstawiłam prolog 1 sezonu... Tyle już się wydarzyło, tyle zmieniło...
Dziękuję Wam za to, że jesteście i obiecuję, że ten sezon również się Wam spodoba <3
Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania <3
P.S. A co do świąt... Z większością z Was pewnie nie będę miała okazji złożyć życzeń później, więc robię to teraz.
Niech te święta Wielkiej Nocy będą dla Was wesołe, szczęśliwe, pełne zdrowia i miłości. Niech Zmartwychwstały Chrystus zawsze Wam towarzyszy i darzy swoim miłosierdziem.

czwartek, 17 marca 2016

Epilog 2 sezonu

Tydzień po ślubie wybraliśmy się całą rodziną na piknik za miastem.
Rik karmił jedzeniem Allison, a Ell Delly. Rocky i Alexa oraz Ryland i Sav kąpali się w jeziorze, a Caroline i Matty grali w badmintona. Nasi rodzice robili zdjęcia na pamiątkę, a ja i Ansel tuliliśmy się do siebie.
- Chodźcie zrobimy sobie wszyscy jedną wspólną fotkę! - krzyknął tata Mark i ustawił odpowiednio aparat. Włączył samowyzwalacz i szybko dołączył do nas. Gdy zdjęcie było zrobione pokazał nam je na aparacie. Wyszło przepięknie.
- Widać, że jesteśmy rodziną... - rzucił Rik.
- I widać, że się kochamy. - dodałem.
---------------------------
Witajcie!
To już koniec drugiego sezonu tego bloga...
Jak zauważyłam bardzo polubiliście Ransela, więc... Będzie 3 sezon!
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam na prolog już za tydzień <3
P.S. Wszelkie reklamacje co do rysunku, zgłaszać do Rikeroholic ;)

niedziela, 13 marca 2016

LBA

Witajcie!

To już trzecia nominacja LBA od kiedy ten blog istnieje. Dziękuję Destiny (z bloga Ross i Laura - to nasze życie...) <3

Oto pytania i odpowiedzi:
1 Ulubiony zespół i gatunek muzyczny.
Zespół to zdecydowanie R5 <3 (Choć lubię też 5 Seconds Of Summer, The Heirs...).
Gatunek muzyczny: pop, pop-rock, rock (tak trochę) i Disco Polo [ten blog chyba o tym świadczy ;)].
2 Ulubiony kolor.
Lubię wszystkie, więc nie mam ulubionego.
3 Ulubione zwierzę i czy jakiegoś zwierzaka masz.
Lubię różne zwierzęta (koty, psy, gryzonie itd.), a w domu mam psa - Nelsona (który swoją drogą, ma nawet własny Fanpage na Facebooku - Nelson z Kapuścisk).
4 Jak widzisz swoją przyszłość?
Nawet kolorowo ;) Chciałabym zostać fotografem lub weterynarzem i mieć dużą rodzinę.
5 Czy czujesz się spełniona?
Nie, gdyż wiem, że moje życie może być jeszcze lepsze i, że ja sama mogę być jeszcze lepsza.
6 Czy potrafisz cieszyć się życiem, ale tak naprawdę?
Oj tak. Zdarza się, że nawet najmniejsza rzecz sprawia mi radość.
7 Co sprawia ci największą trudność?
Jak na ten moment to zaakceptowanie nowego nauczyciela WF-u i tolerowanie polonistki.
8 Co jest największym dla ciebie natchnieniem?
Muzyka, otaczający mnie świat i... głupoty gadane przez Rikeroholic ;)
9 Ile na ogół piszesz rozdział?
Około 20 minut, ale zależy to od długości.
10 Czy zdarza ci się nie mieć weny?
Zdarza się i zazwyczaj dotyczy wypracowań na polski.
11 Czy masz jakiegoś idola/idolkę? Jeśli tak to kto nim/nią jest?
Mam wielu idoli. Uwielbiam R5, Rylanda (Lyncha), Carly Rae Jepsen, ale i 5 Seconds Of Summer, The Heirs czy Ellie Goulding...

To wszystko. Dziś nikogo nie nominuję, bo zrobiłam to ostatnio (ale na innym blogu).

Pozdrawiam i do czwartku <3

czwartek, 10 marca 2016

(44) 20 - Wesele

„Ross”
Po 15 minutach ponownie rozpoczęła się ceremonia. Byłem szczęśliwy. Cały czas się uśmiechałem.
- Od tej pory jesteście małżeństwem. Możecie się pocałować. - oznajmił na koniec ksiądz. Ja i Ansel złączyliśmy usta w czułym pocałunku. Wszyscy zgromadzeni zaczęli nam klaskać, a my nadal trwaliśmy w pocałunku.

„Caroline”
Wesele trwało w najlepsze. Wszyscy tańczyli i się świetnie bawili.
- Car mogę się Ciebie o coś zapytać? - szepnął mi do ucha podczas tańca Matty.
- Jasne. - odpowiedziałam.
- Wiem, że jesteśmy młodzi, ale... - uklęknął przede mną. - Czy Ty wyjdziesz za mnie?
- Tak. - odpowiedziałam i rzuciłam się mu na szyję.
- Awww... - usłyszałam ciocię Delly. Ona zawsze tak robi jak widzi zakochane pary. W tym momencie usłyszałam także oklaski.

„Ansel”
O północy na salę wjechał tort z figurką pana i... panny młodej. W tym momencie spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Pan kucharz mimo tego iż Caroline była zgłosić poprawkę, pomylił się. Trudno... Taki też można zjeść. Pokroiliśmy tort i rozdaliśmy gościom. Wszyscy zjedli je ze smakiem.

„Riker”
Po torcie były jeszcze tańce, więc dalej podrywałem Allison.
- Świetnie tańczysz. - rzuciła.
- Bo Ty mnie tego nauczyłaś. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Allison tylko się zaśmiała.
- Chcesz się ustatkować i być ze mną? - zapytała.
- Tak. - odparłem bez chwili zastanowienia i pocałowałem ją namiętnie.

„Ross”
Po weselu wróciliśmy do domu. Położyliśmy się z Anselem na łóżku. Uśmiechnąłem się do niego.
- Gotowy na noc poślubną? - zapytałem.
- Tak. - odparł z uśmiechem i mnie pocałował. Zaczęliśmy zdejmować z siebie rzeczy. Później zabawialiśmy się jak pierwszej nocy. Teraz już jestem pewien, że dobrze zrobiłem ponownie związując się z Anselem.

-------------------------------
Witajcie!
Siedzę, piszę tą notkę i płaczę. Ostatni rozdział. Został tylko Epilog i... niespodzianka, o której już za tydzień ;)
Zapraszam do zakładki 'Sekrety powstawania' (jest na bieżąco aktualizowana).
Pozdrowionka i do napisania <3

czwartek, 3 marca 2016

(43) 19 - Sprzeciw i desperacja


Dla Rikeroholic

„Ansel”
[...] - Ja! - krzyknąłem. Oczy wszystkich zgromadzonych skupiły się na mnie. Nie przejąłem się tym i kontynuowałem. - Ross ja... - wziąłem głęboki oddech. - Ja nadal Cię kocham. - wypaliłem. Spojrzałem Rosserowi prosto w oczy.
- Ja też Cię kocham. - odparł uśmiechnięty i rzucił się mi w ramiona. Ja również się uśmiechnąłem. W tym momencie podbiegła do nas Caroline i również się przytuliła.
- Teraz już zawsze będziemy szczęśliwi. - powiedziała Car. - Ale tylko i wyłącznie we trójkę. - dodała i przytuliła się jeszcze mocniej.
- Co to ma być!? - krzyknęła zapłakana Maia i wybiegła z kościoła.
- Szkoda by się taka uczta zmarnowała... - zacząłem. - Udzieli nam ksiądz ślubu? - spytałem trzymając mojego kochanego Rossa za rękę.
- Normalnie powiedziałbym, że nie, ale... Panowie byli tak odważni i przyznali się tutaj przed Bogiem, że się kochają... Zrobię wyjątek. - odpowiedział, a ja, Ross i cała jego rodzina byliśmy szczęśliwi. - Widzimy się za piętnaście minut. - dodał i zniknął w Zakrystii.

„Maia”
Wpadłam jak strzała do pierwszego lepszego budynku. Trafiłam na komisariat policji.
- Niech pan mnie zastrzeli! - krzyknęłam do jednego z policjantów, który akurat się nawinął.
- Nie mogę tego zrobić. - odparł spokojnym tonem.
- Proszę mnie zastrzelić. - powtórzyłam.
- Niech się pani uspokoi. Ja nie mogę tego zrobić.
- Niech się pan buja. - wyszłam i skierowałam się na most. Zdecydowana skoczyłam do rzeki.