„Ross”
Nadszedł
dzień unieważnienia ślubu. Razem z Anselem ułożyliśmy wersję wydarzeń tak by
bez problemu się rozstać. Zjawiliśmy się w urzędzie o 10:40. Byliśmy 20 minut
przed czasem. Rozmawialiśmy dopóki nas nie zawołano.
„Ansel”
Urzędnik
pytał się o różne rzeczy, a my z Rossem przedstawiliśmy wcześniej ustaloną
wersję wydarzeń.
-
Wypiliśmy trochę za dużo… - zaczął Ross.
-
I nieświadomie się pobraliśmy. – dokończyłem.
-
Widzę, że panowie są zgodni i mogliby panowie być razem szczęśliwi, ale jeśli
chcecie to… - trzymał nas w niepewności. – To unieważniam ślub. – ogłosił po
krótkiej przerwie na łyka wody. – Nie jesteście już małżonkami.
„Narrator”
Ross
i Ansel wyszli z urzędu.
-
Dzięki za wszystko Ans. – powiedział Ross.
-
Ja też dziękuję za wszystko, Rosser. – Ansel przytulił Rossa. – Nigdy Cię nie
zapomnę. – szepnął blondynowi do ucha.
-
Ja Ci na to nie pozwolę. Pamiętasz przecież o czym Ci mówiłem półtora miesiąca
temu.
-
Pamiętam, dlatego mówię, że Cię nie zapomnę.
-
Jesteś uroczy Ans. – Ross ucałował towarzysza w policzek. – Idziemy do hotelu?
– spytał.
-
Tak.
Tym
razem wracając do hotelu nie trzymali się za ręce. Zachowywali się jak typowi
przyjaciele.
„Ross”
Wróciliśmy
do hotelu. Usiadłem na łóżku.
-
Jutro stąd wyjeżdżamy… Szkoda… - westchnąłem.
-
W LA też będziemy się spotykać. – Ansel próbował mnie pocieszyć.
-
Nie chodzi o nas Ans. Chodzi o te piękne widoki, dobre żarcie…
-
Rozumiem. Ja też pokochałem te widoki.
Rozmawialiśmy
jeszcze przez godzinkę. Następnie zamówiliśmy pizzę. Zjedliśmy ją ze smakiem.
Kolejną rzeczą, którą zrobiliśmy było spakowanie się. Podczas pakowania
gadaliśmy i śmialiśmy się w najlepsze, rzucaliśmy się gaciami i robiliśmy różne
wygłupy.
„Ansel”
Po
czterech godzinach udało się nam spakować. Padnięci położyliśmy się na łóżku.
-
To co Rosser, ostatni seks? – spytałem.
-
Seks tak, ale nie ostatni. – odpowiedział i mrugnął okiem.
Zaczęliśmy
się całować i rozbierać.
-
Kocham Cię. – szepnąłem Rossowi do ucha. – I zupełnie nie rozumiem dlaczego
pozwoliłem Ci odejść… - dodałem głośniej.
-
Ja też Cię kocham, ale rozumiem dlaczego się rozstaliśmy.
-
Laura… - szepnąłem i przytuliłem się do blondyna.
-
Tak. Laura nas rozdzieliła… - potwierdził i objął mnie mocniej.
Wszystko wina Laury.
OdpowiedzUsuńA Ans taki słodki ;)
Mam nadzieję, że nie zniknie.
Pozdrowienia i czekam na next :)
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)