czwartek, 4 czerwca 2015

6 - Zabójcze kanapki

„Ross”
Obudziłem się wcześnie rano. Spojrzałem na zegar. Była 6:30. Z racji takiej, że Ansel jeszcze spał postanowiłem wstać i zrobić śniadanko. Ubrałem się szybko i ruszyłem do kuchni. Wstawiłem wodę na herbatę. Nim woda się zagotowała przygotowałem kanapki dla siebie i Ansela. Były one z serem, sałatą, szynką, pomidorem i ogórkiem. Gdy miałem włożyć między ser a sałatę tabletkę, która miała otruć Ansela, do kuchni weszła Delly.
- Hej Delly. Co robisz na nogach o tak wczesnej porze? - spytałem.
- Ell strasznie chrapał, a teraz się obudził i chce śniadanko.
- Aha. - mruknąłem.
- A Ty co robisz? - spytała z entuzjazmem i zaczęła robić kanapki dla Ellingtona.
- Ja robiłem śniadanie dla Ansela.
- A co tam włożyłeś do tej kanapki? - chyba zauważyła truciznę.
- Nic takiego. Ja wcale, ale to wcale nie chcę otruć Ansela.
-  Coś mi się wydaje, że chcesz? - na nieszczęście domyśliła się moich planów.
- Wcale nie. - zaprzeczyłem.
- Dzień dobry wszystkim. - Ansel wszedł do kuchni. - Mój kochany Rosser. - cmoknął mnie w policzek.
- Zrobiłem dla Ciebie śniadanie -  oznajmiłem i podałem mu kanapki z trucizną.
- Dzięki.
- Yyyy... Ross... Chyba przypaliłeś wodę w czajniku. - zauważyła Rydel.
- Dobrze, że to zauważyłaś. Kompletnie zapomniałem o tym, że wstawiłem wodę na herbatę.
- Mmm... Jakie dobre. - Ansel zachwycał się kanapkami.
- Nie zwracaj na niego uwagi. - rzuciłem do Delly i opuściłem kuchnię.

„Ansel”
Po śniadaniu usiadłem z Rossem i jego rodzeństwem w salonie. Oglądaliśmy ulubiony film Delly. Ja czułem się trochę słabo. Z czasem robiłem się coraz bardziej senny. Wtuliłem się w Rossa. To ostatnie co pamiętam.

„Rydel”
- Ross. - szturchnęłam śpiącego brata w bok. - Ross. - powtórzyłam głośniej. - Ross! - krzyknęłam a zdezorientowany Ross odezwał się zaspany.
- Co jest Delly? - spytał.
- Nic. Po prostu Cię obudziłam. - rzuciłam sarkastycznie.
- Czyli mogę spokojnie spać nim film się skończy?
- Nie Ross. Nie możesz. A tak ogólnie to miałam powód, żeby Cię obudzić. Ansel chyba umarł. - powiedziałam spokojnie.
- Ale jak to?
- Po prostu umarł, bo go otrułeś.
- Co!? Ja go otrułem!? Nie miałem do tego powodów!
- Ell wie, że miałeś powody by się go pozbyć! - krzyknęłam na Rossa.
- Niby jakie?
- Chcesz być z Laurą, a Ansel Ci w tym przeszkadza! Nienawidzę Cię! Nienawidzę! - nie wytrzymałam i wyszłam z salonu.

„Ross”
Co ja najlepszego narobiłem... Zabiłem Ansela, Delly mnie nienawidzi, a Ell wie dlaczego chciałem się pozbyć Elgorta. Rzeczywiście chcę być z Laurą... Ale co mam teraz zrobić... Mogę iść do więzienia i na zawsze stracić Lau. Ale nie mam się co poddawać. Jest sposób. Urządzę Anselowi pogrzeb, będę udawał smutnego... I wtedy nie oskarżą mnie o zabójstwo. Postanowiłem zadzwonić po lekarzy, by stwierdzili zgon.

-------------------------------
Witam Was serdecznie!

Jak Wam podoba się rozdział?
Większość z Was pewnie będzie się pytać dlaczego zabiłam Ansela, ale nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. To część akcji.

Ostatnim czasem trochę się u mnie pozmieniało... Ale na dobre :)
Wszystko przez to, że... się zakochałam.
W poniedziałek Rikeroholic miała okazję go zobaczyć. Powiedział jej "dzień dobry" z kanapką w buzi. Kulturą nie błysnął, ale Rikeroholic i tak uważa, że jest on uroczy ;)

W zeszły piątek odbierałam nagrodę w Filharmonii i miałam okazję zagrać na najnowszym laptopie od Apple podczas grania orkiestry, a moja gra była wyświetlona na dużym ekranie. Koleżanki z klasy mi zazdrościły :)

Innym razem, gdy byłam w jednym ze sklepów (Cubus) w radiu leciała piosenka R5 "Let's Not Be Alone Tonight". Rikerholic śmiała się, że robią jej reklamę ;)

To chyba wszystko. Jeśli coś jeszcze sobie przypomnę to napiszę pod następnym rozdziałem :)
Zapraszam do zakładki "Sekrety powstawania" i do napisania <3
Pozdrowionka :)

4 komentarze:

  1. Czyli..Wow. Brak słów na taki talent dziewczyno... I może to już mówiłam, ale powtarzam po raz kolejny, żeby powiedzieć, że talentów mamy w sieci bardzo dużo i ty jestes jednym z nich! ;*

    Cóz...jeśli to część akcji to musisz wymyślić więcej trupów! Błuhahhahah ( nie no..ogarnę się poźniej ) xD
    Czekam :*:**:*::*:*:*:*:*:*:***:*:*:*:*:*:*:

    OdpowiedzUsuń
  2. Że what?
    Ansel está muerto?
    Aż po hiszpańsku zaczynam...
    Tylko nie Ansel - moja ulubiona postać!
    A co do notki - to było najpiękniejsze "dzień dobry" jakie słyszałam ;)
    Czekam na next i...
    Spoczywaj w pokoju Ans! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś ;-;
    Wolałam Ansela niż Laurę ;-;
    Rozdział boski ;)
    Czekam na nexta ;)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. American Horror Story pewnie nie wyglądałaś, ale ciasteczka z korzeniem wymiotnicy i te sprawy.
    Ross jest bardzo... Nie lubię go, nie toleruję i jest taki... Płaski. Nie w ten sposób, że 'do mnie, moja desko' ale taki jedowymiarowy. Ansel... Wiesz co... Nie, po prostu nie. Wredota. Foch.

    OdpowiedzUsuń