czwartek, 11 czerwca 2015

7 - Lau zabiłem Ansela

„Ross”
Lekarze stwierdzili zgon. Dali mi jakiś świstek, najprawdopodobniej akt zgonu i złożyli kondolencje. Zabrali ciało i kazali nam przyjechać do prosektorium z rzeczami dla Ansela do trumny. Gdy odjechali przebrałem się na czarno i poszedłem do Laury. Zapukałem do drzwi i od razu mi otworzono. Vanessa wpuściła mnie do domu.
-  Jest Laura? - spytałem.
- Tak. Jest u siebie. - odpowiedziała mi Van.
- Dzięki. - rzuciłem krótko i skierowałem się do pokoju Laury.
- Hej Ross. - powiedziała po czym odłożyła na stolik tableta i wstała. Podeszła do mnie i cmoknęła mnie w policzek. - Rossy, co jest? Czemu mi nie odpowiadasz? Czemu stoisz i nic nie mówisz? - pytała, a ja nadal milczałem.

„Laura”
Ross zachowuje się dziś dziwnie.
- Rossy... - powiedziałam czule. - Powiedz co się stało, że tak milczysz... Mi możesz ufać...
- Lau ja nie wiem co powiedzieć... - powiedział przez łzy. Szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy się rozpłakał.
- Co takiego się stało? - nie dawałam za wygraną. Muszę wiedzieć co jest mojemu byłemu chłopakowi i teraźniejszemu najlepszemu przyjacielowi.
- Lau ja... Ja... - jąkał się jak nigdy. - Lau zabiłem Ansela! - krzyknął i rzucił mi się w ramiona. Wtedy rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Cichutko Rossy... Już dobrze... - głaskałam go po głowie i uspokajałam.
- Ja go otrułem Lau... I to z miłości do Ciebie... - łkał tak głośno, że Vanessa przyszła sprawdzić co się dzieje.
- Wszystko okay? - spytała.
- Nic nie jest okay! - krzyknął Ross.
- Zostaw nas samych Van. Ja go uspokoję i przyprowadzę go do kuchni na obiad.
- Dobrze. To ja idę coś ugotować i będę na Was czekać. - oznajmiła i wyszła. Ja zostałam sama z Rossem.
- Opowiedz mi na spokojnie co się wydarzyło... - zachęcałam Rossa.
- To było tak... - zaczął mówić. Przez to, że jednocześnie mówił i płakał ciężko było go zrozumieć. Wywnioskowałam tylko tyle, że otruł Ansela, bo mnie kocha i chce być ze mną.
- Już dobrze Ross. Nie martw się. Nie wydam Cię policji, bo też Cię kocham.
- Możemy spróbować jeszcze raz? - spytał i zrobił szczenięce oczka.
- Oczywiście. - pocałowałam go namiętnie. - Może odprowadzę Cię do domu.
- Bardzo chętnie położyłbym się w swoim łóżku... - mruknął zmęczony.

-------------------------------
Hejka!
Ten tydzień był taki sobie.
W mojej szkole były wystawiane oceny i uważam, że niektóre z nich są niesprawiedliwe :(
Ale takie jest życie...
Jedziecie na koncert R5 w Warszawie?
Ja osobiście po zobaczeniu cen zwątpiłam czy chcę jechać. Moja mama mówi o dodatku Meet & Great: "Jak stracić 560 zł w niecałą minutę" ;)
Pozdrawiam i do napisania <3

4 komentarze:

  1. Wydaj go Laura, a nie się patyczkujesz!
    Ale byłoby ciekawie *.*
    Rozdział wspaniały ^^
    Powaliło ich z tymi cenami.
    Zabić to za mało :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż za wyznanie :)
    Biedny Ans.
    Jeszcze się nie otrząsnęłam od zeszłotygodniowego rozdziału.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oceny w mojej szkole są wystawiane sprawiedliwie... Było iść ze mnie, nie?
    Ceny... Nom. Powaliło czy nie - gwiazdeczki już takie są, do tego dolicz sobie koszty wynajmu, sprzątania, elektryki, ogrzewania i wody. Ups.
    Jak dla mnie to Laura cierpi teraz na zaawansowany szok pourazowy - nie wydam cię, najwyżej będziemy siedzieć razem. W ogóle przed chwilą Ross i Ansel byli kochankami.
    Dobra, dobra... On i tak ożyje. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem, że on zmartwychwstanie! Więc nie składam wyrazów współczucia xD Wymyślisz jeszcze coś niesamowitego i ja to wiem
    Lau go wyda? Zrobi mu BUM i pójdzie siedzieć? Taaak?
    Na te pytania chciałabym, żebyś mi odpowiedziała w rozdzialiku następnym :)

    kocham, czekam i nie
    przeszkadzam :**:*::*:*:**:*::*:**::*:**:*:*::**:*::**::*
    PS: Koncert - nie jadę. U nas oceny wystawione i wszyscy się cieszą, że przechodzą xD Jest cool!

    OdpowiedzUsuń