„Ross”
Laura odprowadziła mnie do domu. Mimo iż,
była 15 postanowiłem się zdrzemnąć na kanapie w salonie. Ułożyłem się wygodnie
i przymknąłem oczy. Jednak mój spokój nie trwał zbyt długo. Do salonu wbiegła
przeszczęśliwa Rydel.
- Pogrzeb już załatwiony. - oznajmiła.
- I dlatego się tak cieszysz? - spytałem.
- Nie dlatego.
- To dlaczego się cieszysz?
- Ell zaproponował mi wyjazd. Oczywiście
zgodziłam się.
- Gdzie jedziecie?
- Mamy zamiar pojechać nad morze, w góry,
na wieś i nad jezioro... - rozmarzyła się.
- Kiedy wyjeżdżacie?
- Po pogrzebie Ansela, czyli w środę.
- Aha. - mruknąłem i obróciłem się tyłem do
siostry. Chciałem spać.
- Rossy... - szturchnęła mnie Rydel. -
Chcesz deserek?
- Tak.
- To chodź ze mną do kuchni.
Niechętnie wstałem z kanapy i ruszyłem za
Delly do kuchni. Jednak nie pośpię sobie w dzień.
„Laura”
Myślałam nad tym co powiedział mi Ross.
Cały czas miałam w głowie jego słowa... Ja go otrułem Lau...
I to z miłości do Ciebie...
Jak tylko o tym myślę czuje ogromny strach,
że stracę Rossa, że będzie on w więzieniu... Ta perspektywa mnie przeraża.
- Laura kolacja! - usłyszałam wołanie mamy
z kuchni. Spojrzałam na zegar. Tyle czasu zeszło mi na myśleniu o Rossie i
naszej wspólnej przyszłości.
- Lau dlaczego nie idziesz na kolację? -
spytała Vanessa, która stała w drzwiach.
- Po prostu się zamyśliłam. Już idę. -
wstałam z łóżka i zeszłam z siostrą do kuchni.
Całą kolację milczałam. Patrzałam tępo w talerz
i skubałam bułkę. Prawdę mówiąc byłam głodna, tylko przez tą całą sytuację z
Rossem nie byłam w stanie wykonywać nawet codziennych i najprostszych
czynności.
- Laura, córuś. Co się dzieje? – spytała
troskliwie mama.
- Nic… - skłamałam. Przecież nie mogę jej
powiedzieć prawdy, bo nie dość, że zakazałaby mi spotykać się z Rossem to
jeszcze doniosłaby na niego i siedziałby samotny w więzieniu. A ja tego nie
chcę.
- Laura, nas nie okłamiesz… - do rozmowy
wtrącił się ojciec. Damiano jak zwykle wszystko musi wiedzieć i nigdy nie da
się do okłamać.
- Siostra… - Van szturchnęła mnie w bok. –
Nie bądź taka tajemnicza i zamknięta w sobie. Powiedz, co się dzieje… -
nalegała.
- Nie mogę! – krzyknęłam i wstałam od
stołu.
- Lauro Marie Marano! – mój ojciec podniósł
ton głosu. – Siadaj z powrotem do stołu! – nakazał, a że jemu nie można się
sprzeciwiać, posłusznie zrobiłam to co mi kazał. – Mów co się dzieje. –
powiedział już łagodniej.
- Nic się nie dzieje!
- To na pewno jest wina Rossa! – wypaliła
Vanessa. – Był tu dziś i…
- Van przestań. To nie jego wina.
- To dlaczego nic nie jesz tylko siedzisz
zamyślona, smutna? – mówiła spokojnie. Ona jedyna szczerze się o mnie martwi.
- Po prostu zamyśliłam się o nowej
piosence, którą mam napisać do serialu… - powiedziałam to co pierwsze przyszło
mi na myśl. Ugh… Jak ja nie cierpię kłamać.
- A napisałaś już coś kotuś? – spytał
ojciec naśladując Rossa. On naprawdę polubił Rossa, dlatego tym bardziej nie
mogę im powiedzieć prawdy. Mój ojciec chyba by się załamał…
- Jeszcze nie… Myślę i myślę, ale coś mi
nie idzie. – tym razem nie skłamałam.
- Może Ross Ci pomoże? – zaproponowała mama
Ellen.
- Wątpię. Jest teraz bardzo zajęty. Po za
tym ma jakieś problemy osobiste…
- Szkoda. Z chęcią bym się z nim zobaczył…
Pogadał… - tata Damiano posmutniał. – Ross to naprawdę fajny chłopak.
- Wiem o tym. Myślisz, że dlaczego się z
nim… - nie dokończyłam, gdyż zadzwonił mój telefon. – Przepraszam na chwilę. –
wyszłam z kuchni i odebrałam połączenie od Rydel. Pochwaliła się, że wyjeżdżają
z Ellem na wycieczkę. Gdy skończyłam wysłuchiwać Ryd oznajmiłam jej, że jem
kolację. Wróciłam do kuchni. – Na czym to ja skończyłam?
- Rozmawialiśmy o Rossie. Nie dokończyłaś
zdania. Zaczęłaś mówić tak… - zacytowała mnie.
- A tak. Myślicie, że dlaczego się z nim umawiam?
- Chyba chciałaś powiedzieć: Dlaczego się z
nim przespałam? – Van oczywiście musi wszystko wszystkim powiedzieć. To jest
dobry przykład osoby, która nie umie trzymać języka za zębami.
- Że co robiłaś!? – ojciec udawał, że nie
dosłyszał, ale słyszał dokładnie.
- Ona się sek… - zaczęła Vanessa.
- Cicho Van! – przerwałam siostrze.
- Nie będziesz mnie uciszać Laura! I tak
kiedyś by się to wydało! – wrzeszczała na mnie. – Tak tato. Laura seksiła się z
Rossem! – tym razem zwróciła się do ojca.
- Laura czy to prawda? – spytał.
- Ttt… Ta… - nie potrafiłam się wysłowić. -
Tak! – krzyknęłam wreszcie.
- Laura! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że
jest coś pomiędzy Tobą a Rossem! – ucieszył się, ale musiałam mu popsuć humor.
- Nic między nami nie ma. – oznajmiłam stanowczo.
- Dlaczego?
- Mogę ci zaufać? Mogę mieć pewność, że go
nie znienawidzisz?
- Jasne kotuś…
- Nic między mną a Rossem nie ma, gdyż on
ma… - tu głos mi się załamał. Nie potrafiłam skończyć zdania.
- Co ma Laura?
- On ma męża! – krzyknęłam i wtuliłam się w
tatę. Najpierw po moim policzku zaczęły spływać pojedyncze łzy, a następnie
całe rzeki łez. Tatuś Damiano uspokajał mnie. Głaskał po plecach, pocieszał,
tulił… Wątpię by jakikolwiek inny ojciec był aż tak opanowany w takiej
sytuacji… Dlatego cieszę się, że mam takiego tatę. Teraz jestem pewna, że nie
chciałabym innego.
---------------------------
Hejka!
Jak Wam mija czas do wakacji? A Tobie Rikeroholic na praktykach?
Wiecie jak się pisze poprawnie ortograficznie nazwę dużego torbacza z Australii (na zdjęciu)?
Bo jeden z moich kolegów z klasy nie wie ;) To ja nie wiem jak on ukończył podstawówkę ;)
Pozdrowionka i do napisania <3
Pozdrowienia z praktyk! Właśnie mam przerwę :)
OdpowiedzUsuńTakiego ojca jak Damiano każdemu życzę. To chyba rozdział specjalnie na dzień ojca.
Czekam na next :*
Aha. Zapomniałam się do zagadki odwołać.
UsuńTo trudne... Czy to WOMBAT? ;)
Nie no żartuję przecież wiem, że. to “Kangór“ ;)
Dobra kończę, bo wyczerpię pakiet i jak ja pozostałe dni w ośrodku wytrzymam...
Kangur!!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :D
Ojciec spoko, naprawdę ^^
Z niecierpliwością czekam na nexta ;)
Pozdrawiam <3
Ach ta Van! Że musiała akurat w tym momencie... xD
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Damiano będzie wyciągał z tego ,,przespania'' jakiekolwiek konsekwencje... No... różnie może być!
Uuuuu... Rydellington na wycieczce? Będzie się działo xD
wenki życzę :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:**::*
Sporo się działo o.O
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie rozdziały.
Ale leń ze mnie więc tylko tu komentuję xD
Dobra, śmierć Ansela mnie zaskoczyła o.O
Ross go otruł.
ROSS BYŁ GEJEM, KURDE - MĘŻA MIAŁ I GO OTRUŁ.
Dramy, dramy.
Ciekawi mnie ta wycieczka Delly i Ella :)
Poprawnie ortograficznie, mówisz?
KANGÓR, OCZYWIŚCIE XD
Gratuluję twojemu koledze, ja dopiero się o istnieniu kangórów dowiedziałam XDDD
A tak na serio, to dołączam się do twojego pytania.
Jak on skończył podstawówkę?
Dziękuję za komentarz u mnie, pozdrawiam.
Tin xx
To mnie trochę martwi... Niby zajęłam trzecie miejsce w konkursie ortograficznym (się nie czepiaj, wszędzie trzecie klasy), ale może coś z tym kangurem nie tak...
OdpowiedzUsuńAnsel, ogarnij tyłek i wstawaj. Nikt nie wierzy że umarłeś. Sad but true.