„Ross”
Wróciłem rano do domu.
- Hej skarbie. - ucałowałem Ansela w
policzek.
- Hej Rosski. - odparł. Jak ja nie lubię
jak się mnie tak nazywa. - Chcesz kanapkę? - zapytał.
- Tak. Jestem strasznie głodny. - usiadłem
do stołu.
- Wolisz kanapkę ze serem czy dżemem? -
odwrócił głowę w moją stronę.
- Dżem. - odpowiedziałem zdecydowanie.
- Już się robi. - rzucił Ans i zabrał się
za robienie kanapki.
- Jak było na wczorajszym koncercie Disco
Polo? - spytałem mimo tego, że zupełnie mnie to interesuje.
- Świetnie. Mam nowe autografy... -
opowiadał podekscytowany. - A Ty gdzie byłeś? - zapytał na koniec.
- Najpierw u Delly i Ella, a potem... -
zastanawiałem się chwilę. - Potem na piwie z Calumem. - zmyśliłem.
- Aha. - mruknął.
- Mogę w końcu dostać moją kanapkę?
- Tak. - podsunął mi talerz z jedzeniem. -
Smacznego. - rzucił i ruszył do wyjścia.
- Dzięki. - odpowiedziałem, ale on już mnie
nie słyszał.
Jadłem w ciszy i analizowałem wczorajszy
dzień. Przy okazji doszedłem do wniosku, że oddalamy się od siebie z Anselem.
„Caroline”
Kolejną lekcją był wf. Ćwiczyliśmy właśnie
przewroty w parach. Jedna z moich koleżanek nie miała pary, więc musiała robić
przewroty w wf-istą. Później nauczyciel pokazał nam jak się robi przetoczenie
przez bark.
- To jest ważne ćwiczenie, gdyż jak się
potkniecie na ulicy to zamiast lecieć na twarz zrobicie taki przewrót i
pójdziecie dalej. - opowiadał. Między nami zaczęły się ciche szepty.
- Znacie kogoś kto by robił przewrót na
ulicy? - zapytała Patty.
- Ja znam. - odpowiedział nauczyciel.
- Chyba siebie. - słyszalny był jakiś głos
z tyłu.
- A właśnie tak. Szedłem kiedyś chodnikiem
i jadłem sobie loda, gdy nagle się potknąłem. Zrobiłem wtedy tak... - zrobił
przetoczenie przez bark. - I szedłem sobie dalej jedząc loda. - skończył. Chyba
to zmyślił...
„Ansel”
Wiem, że Ross dziś mnie okłamał, ale nie
chciałem się z nim kłócić. Gdy blondyn poszedł odwiedzić Rikera, włączyłem
Disco i zabrałem się za szykowanie obiadu. Skończyłem akurat w tym samym
momencie, w którym do domu wróciła Caroline.
- Już jestem. - zawołała od wejścia. - Co
na obiad? - zapytała.
- Kotlet w panierce z majonezu i frytki. Do
tego sok z czarnej porzeczki. - odpowiedziałem. - Jemy czy czekamy na Rossa?
- Jemy. - odpowiedziała zdecydowanie.
Nałożyłem jedzenie na talerze i nalałem sok do szklanek. Postawiłem wszystko na
stole i usiadłem naprzeciwko Car.
- Twój ojciec chyba mnie zdradza. Nie
wrócił ostatnio na noc... - mówiłem spokojnie, starając się nie płakać.
- Przykro mi... - przytuliła mnie.
- Martwi mnie jeszcze jedno. Czy Ty jesteś
lesbijką? - zapytałem.
- Sama nie wiem... Z Mattym jest mi dobrze,
ale coś ciągnie mnie do Lex.
- Masz to za tatą. On też nie wiedział. Raz
mówił, że mnie kocha, a raz mówił, że kocha twoją mamę Lau. Później twierdził,
że nikogo nie kocha... A od kiedy pojawiła się Maia... Wszystko już wiesz.
- Wróciłem! - krzyknął Ross od wejścia.
- Spóźniłeś się. My już zjedliśmy. -
rzuciła z uśmiechem Car.
- Trudno. Zjem sam. - powiedział i sam
nałożył sobie obiad. Usiadł do stołu i zaczął jeść. - Posiedzicie ze mną
towarzysko? - zapytał.
- Ja muszę odrobić lekcje. - Car opuściła
kuchnię.
- A ja z Tobą zostanę. - odparłem. - Musimy
poważnie porozmawiać.
- O czym?
- Ross, czy... - zacząłem, ale nie mogłem
tego dokończyć. Słowo kochanka nie chce przejść mi przez gardło.
- Czy co? – zapytał. – Nie trzymaj mnie w
niepewności. – nalegał.
- Czy Ty masz kochankę? – wydusiłem z
siebie po krótkiej przerwie.
- Nie… - zaczął się wykręcać.
- Nie kłam. Wiem, że byłeś wczoraj u
kochanki. – próbowałem sprowokować go do powiedzenia prawdy.
- Nie byłem.
- Wiem, że wyszedłeś z domu Rydel z jakąś
brunetką…
- To tylko koleżanka.
- W Internecie są zdjęcia jak się
obściskujecie na ulicy… Zaprzeczysz temu? Powiesz, że to photoshop? – łzy
cisnęły mi się do oczu.
- Chciałbym, ale i tak byś mi nie uwierzył.
– mówił jakby nic się nie stało. Patrzałem mu prosto w oczy. - Myślę sobie eee, przecież to nie
grzech, na palcu złoto lśni i wciąż zależy mi. A wszyscy mówią
że, nikt nie dowie się. Ooo ona
oczarowała mnie, jak gówniarz dałem wkręcić się, bo ja tak szybko zakochuję się.
Ooo ona oczarowała mnie, jak gówniarz dałem
wkręcić się, bo ja tak szybko zakochuję się… – w końcu wyśpiewał prawdę jak kanarek.
- Wiedziałem to już rano, ale nie chciałem
się kłócić przed twoją wizytą u Rika. Jeszcze byś się na nim za to wyżywał. –
powiedziałem.
- Przepraszam. – szepnął i wstał od stołu.
Zmył po sobie talerz, szklankę i sztućce, a następnie wyszedł z kuchni.
Zostałem tam sam i zacząłem rozmyślać co będzie dalej ze mną i Rossem.