czwartek, 28 kwietnia 2016

(49) 5 - Na zawsze…

„Ross”
Szkoda mi Ansela, ale nie cofnę czasu. Było, minęło. Z czasem zapomni i wszystko będzie jak dawniej… Usiadłem w naszej wspólnej sypialni, wyjąłem album i zacząłem oglądać zdjęcia.
- Co robisz tato? – zapytała Caroline, która nagle pojawiła się w pokoju.
- Oglądam zdjęcia. – odparłem. – Jak byłaś mała byłaś taka słodziutka… - starałem się uśmiechnąć, ale nie wychodziło mi to.
- Mogę wyjść z koleżankami? – spytała robiąc szczenięce oczka.
- Zastanówmy się… - przeciągałem. – Nie.
- Ale tato… - zrobiła zapłakaną minkę.
- Żartowałem. Oczywiście, że możesz iść.
- Dzięki tato. – przytuliła mnie i wybiegła z pokoju.

„Caroline”
Wybrałam się z Lex i Patty na spacer. Chodziłyśmy po osiedlu i gadałyśmy o różnych sprawach… Nagle zadzwonił telefon Patty. Odebrała połączenie i chwile porozmawiała, a następnie zwróciła się do nas.
- Muszę już wracać. Moja chrzestna przyjechała. – odparła i pożegnała się z nami. Gdy zostałyśmy we dwie z Lex wróciłyśmy do rozmowy.
- Ja z moją chrzestnym widziałam się w zeszłym tygodniu… - opowiadała moja przyjaciółka.
- A ja z moim mieszkam, bo wyszedł za mojego ojca. – powiedziałam ze śmiechem.

„Ansel”
Przemyślałem sobie wszystko i przyszedłem do Rossa. Usiadłem na łóżku obok niego.
- Wszystkie noce, wszystkie dni zawsze razem, zawsze my. Miłość która płonie w nas przetrwa próby, przetrwa czas. Wszystkie noce, wszystkie dni zawsze razem, zawsze my. Miłość która płonie w nas przetrwa próby, przetrwa czas, najgorszy czas… - zaśpiewałem mu do ucha. Ross obrócił do mnie głowę i namiętnie pocałował. Położył się na łóżku i przyciągnął mnie do siebie. Zaczęliśmy się rozbierać co chwilę wymieniając gorące pocałunki, a późnej… Seksiliśmy się w najlepsze.

„Caroline”
Odprowadziłam Lex pod dom.
- Dzięki za miłe popołudnie. – przytuliłam ją.
- Kiedy znów się widzimy? – zapytała.
- Jutro. – odparłam i… Pocałowałam ją w usta. – Przepraszam. – rzuciłam zdenerwowana.
- Nic się nie stało Car. Ja… Ja… Ja jestem lesbijką i kocham się w tobie. – oznajmiła, a mnie zamurowało.

czwartek, 21 kwietnia 2016

(48) 4 - Ona oczarowała mnie...

„Ross”
Wróciłem rano do domu.
- Hej skarbie. - ucałowałem Ansela w policzek.
- Hej Rosski. - odparł. Jak ja nie lubię jak się mnie tak nazywa. - Chcesz kanapkę? - zapytał.
- Tak. Jestem strasznie głodny. - usiadłem do stołu.
- Wolisz kanapkę ze serem czy dżemem? - odwrócił głowę w moją stronę.
- Dżem. - odpowiedziałem zdecydowanie.
- Już się robi. - rzucił Ans i zabrał się za robienie kanapki.
- Jak było na wczorajszym koncercie Disco Polo? - spytałem mimo tego, że zupełnie mnie to interesuje.
- Świetnie. Mam nowe autografy... - opowiadał podekscytowany. - A Ty gdzie byłeś? - zapytał na koniec.
- Najpierw u Delly i Ella, a potem... - zastanawiałem się chwilę. - Potem na piwie z Calumem. - zmyśliłem.
- Aha. - mruknął.
- Mogę w końcu dostać moją kanapkę?
- Tak. - podsunął mi talerz z jedzeniem. - Smacznego. - rzucił i ruszył do wyjścia.
- Dzięki. - odpowiedziałem, ale on już mnie nie słyszał.
Jadłem w ciszy i analizowałem wczorajszy dzień. Przy okazji doszedłem do wniosku, że oddalamy się od siebie z Anselem.

 „Caroline”
Kolejną lekcją był wf. Ćwiczyliśmy właśnie przewroty w parach. Jedna z moich koleżanek nie miała pary, więc musiała robić przewroty w wf-istą. Później nauczyciel pokazał nam jak się robi przetoczenie przez bark.
- To jest ważne ćwiczenie, gdyż jak się potkniecie na ulicy to zamiast lecieć na twarz zrobicie taki przewrót i pójdziecie dalej. - opowiadał. Między nami zaczęły się ciche szepty.
- Znacie kogoś kto by robił przewrót na ulicy? - zapytała Patty.
- Ja znam. - odpowiedział nauczyciel.
- Chyba siebie. - słyszalny był jakiś głos z tyłu.
- A właśnie tak. Szedłem kiedyś chodnikiem i jadłem sobie loda, gdy nagle się potknąłem. Zrobiłem wtedy tak... - zrobił przetoczenie przez bark. - I szedłem sobie dalej jedząc loda. - skończył. Chyba to zmyślił...

„Ansel”
Wiem, że Ross dziś mnie okłamał, ale nie chciałem się z nim kłócić. Gdy blondyn poszedł odwiedzić Rikera, włączyłem Disco i zabrałem się za szykowanie obiadu. Skończyłem akurat w tym samym momencie, w którym do domu wróciła Caroline.
- Już jestem. - zawołała od wejścia. - Co na obiad? - zapytała.
- Kotlet w panierce z majonezu i frytki. Do tego sok z czarnej porzeczki. - odpowiedziałem. - Jemy czy czekamy na Rossa?
- Jemy. - odpowiedziała zdecydowanie. Nałożyłem jedzenie na talerze i nalałem sok do szklanek. Postawiłem wszystko na stole i usiadłem naprzeciwko Car.
- Twój ojciec chyba mnie zdradza. Nie wrócił ostatnio na noc... - mówiłem spokojnie, starając się nie płakać.
- Przykro mi... - przytuliła mnie.
- Martwi mnie jeszcze jedno. Czy Ty jesteś lesbijką? - zapytałem.
- Sama nie wiem... Z Mattym jest mi dobrze, ale coś ciągnie mnie do Lex.
- Masz to za tatą. On też nie wiedział. Raz mówił, że mnie kocha, a raz mówił, że kocha twoją mamę Lau. Później twierdził, że nikogo nie kocha... A od kiedy pojawiła się Maia... Wszystko już wiesz.
- Wróciłem! - krzyknął Ross od wejścia.
- Spóźniłeś się. My już zjedliśmy. - rzuciła z uśmiechem Car.
- Trudno. Zjem sam. - powiedział i sam nałożył sobie obiad. Usiadł do stołu i zaczął jeść. - Posiedzicie ze mną towarzysko? - zapytał.
- Ja muszę odrobić lekcje. - Car opuściła kuchnię.
- A ja z Tobą zostanę. - odparłem. - Musimy poważnie porozmawiać.
- O czym?
- Ross, czy... - zacząłem, ale nie mogłem tego dokończyć. Słowo kochanka nie chce przejść mi przez gardło.
- Czy co? – zapytał. – Nie trzymaj mnie w niepewności. – nalegał.
- Czy Ty masz kochankę? – wydusiłem z siebie po krótkiej przerwie.
- Nie… - zaczął się wykręcać.
- Nie kłam. Wiem, że byłeś wczoraj u kochanki. – próbowałem sprowokować go do powiedzenia prawdy.
- Nie byłem.
- Wiem, że wyszedłeś z domu Rydel z jakąś brunetką…
- To tylko koleżanka.
- W Internecie są zdjęcia jak się obściskujecie na ulicy… Zaprzeczysz temu? Powiesz, że to photoshop? – łzy cisnęły mi się do oczu.
- Chciałbym, ale i tak byś mi nie uwierzył. – mówił jakby nic się nie stało. Patrzałem mu prosto w oczy. - Myślę sobie eee, przecież to nie grzech, na palcu złoto lśni i wciąż zależy mi. A wszyscy mówią że, nikt nie dowie się. Ooo ona oczarowała mnie, jak gówniarz dałem wkręcić się, bo ja tak szybko zakochuję się. Ooo ona oczarowała mnie, jak gówniarz dałem wkręcić się, bo ja tak szybko zakochuję się… – w końcu wyśpiewał prawdę jak kanarek.
- Wiedziałem to już rano, ale nie chciałem się kłócić przed twoją wizytą u Rika. Jeszcze byś się na nim za to wyżywał. – powiedziałem.
- Przepraszam. – szepnął i wstał od stołu. Zmył po sobie talerz, szklankę i sztućce, a następnie wyszedł z kuchni. Zostałem tam sam i zacząłem rozmyślać co będzie dalej ze mną i Rossem.

czwartek, 14 kwietnia 2016

(47) 3 - Ciało bomba...

„Ross”
Ostatni tydzień był bardzo trudny dla naszej rodziny. Ja i Rik mieliśmy mały konflikt, ale jakoś wszystko się ułożyło. Niestety w życiu Rocky'ego, Alexy, Ryrego i Sav nie jest tak kolorowo. Nadal są skłóceni i nie odzywają się do siebie. Ell spędza całe dnie na graniu w karty z naszym tatą Markiem i swoim tatą, a Delly całe dnie spędza w pracy. Nie trzeba się wysilać by zobaczyć jak bardzo oddalili się od siebie. Car zachowuje się coraz dziwniej... Spędza całe dnie z Lex zamiast z Mattym. A Ansel... Co wieczór wychodzi na koncerty Disco Polo. Raz z nim poszedłem i teraz tego żałuję. Te piosenki tak się wżerają, że później ciężko jest normalnie funkcjonować.
- Ross o czym tak myślisz? - zapytał Ell, który właśnie przyniósł do salonu herbaty.
- O wszystkim co się ostatnio wydarzyło. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Dużo tego było, nie? - uśmiechnął się tak, że szło zobaczyć na jego twarzy pierwsze zmarszczki mimo iż ma dopiero 38 lat.
- Racja. - odparłem. W tym momencie w salonie pojawiła się Rydel z jakąś śliczną laską.
- Hej. - rzuciła z uśmiechem moja siostra.
- Hej. - odpowiedziałem i ją przytuliłem. - Ciało bomba, miód malina. Co to jest za dziewczyna? Me hormony już buzują, bliskości potrzebują... - zaśpiewałem.
- Moja koleżanka z pracy, Carly. - odpowiedziała Delly.
- Hej słodziaku co Ty na to, by przeżyć razem lato? Zrobię to co będziesz chciała obyś nie odmawiała... - śpiewałem jedną z tych durnych piosenek Disco, które lubi Ansel koleżance Rydel. Prześlicznej koleżance Rydel. Carly zaczerwieniła się uroczo. - Przepraszam. - powiedziałem i skierowałem się do wyjścia.
- Ross zaczekaj. - zawołała Delly
- O co chodzi? - spytałem.
- Nie ucałowałeś swojej siostry na powitanie i na pożegnanie... - ciągnęła. Podszedłem do niej i cmoknąłem ją dwa razy w policzek. Chciałem iść, ale znów się odezwała. - Jeszcze jedno Ross. Chciałabym byś poznał się z moją znajomą... - przedstawiła nas sobie.
- Zostaniesz na herbatę? - Ell w końcu się odezwał od powrotu Delly.
- Jeśli mogę... - odparłem i usiadłem koło Rata.
- Ile masz lat? - zapytała Carly.
- 34. A Ty? - wdałem się w dyskusję z nią.

„Carly”
Rydel ma naprawdę fajnego brata. Ross jest seksowny, uroczy, inteligentny...
- Będę się zbierać. - oznajmiłam.
- Odprowadzę Cię. - zaproponował Ross.
Pożegnałam się z Rydel i jej mężem, a następnie wyszłam z domu z Rossem. Rozmawialiśmy po drodze do mojego domu.
- Wejdziesz na chwilę? - zapytałam.
- Jasne.
Usiedliśmy w salonie i znów zaczęliśmy rozmawiać. Chwila zamieniła się w kilka godzin.
- Może zrobimy tortille?
- Bardzo chętnie. - odpowiedział po czym skierowaliśmy się do kuchni. Przygotowywaliśmy jedzenie i się śmialiśmy. Rzucaliśmy się jedzeniem oraz karmiliśmy się nawzajem. Włożyliśmy tortille do piekarnika i usiedliśmy przy stole.

„Ross”
Siedziałem z Carly przy stole. W pewnym momencie zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Gdy nasze usta dzieliły minimetry zdecydowanie złączyłem je w krótkim, ale namiętnym pocałunku. Dopiero gdy się od siebie odsunęliśmy dotarło do mnie co zrobiłem. Zrobiłem pierwszy krok do zdrady Ansela.
- Przepraszam. To nie powinno się wydarzyć... - zacząłem się plątać w słowach.
- Nic się nie stało. - odparła. - Chyba tortille są już gotowe. - wstała i wyjęła jedzenie z piekarnika.
- Jak cudownie pachnie... - westchnąłem.
- Zobaczysz jak świetnie smakuje. - podsunęła mi talerz z dwoma tortillami. Wziąłem kęs.
- Przepyszne. - powiedziałem i się oblizałem.
Po jedzeniu posprzątaliśmy.
- Zostaniesz na noc? - zapytała.
- Może lepiej pójdę do siebie... - rzuciłem niepewnie.
- Rossy, proszę... - zamrugała oczami.
- No nie wiem... - mruknąłem pod nosem.- Rossek... - przejechała ręką po moim torsie. Zaczęła mnie całować i rozbierać. Wszystko działo się tak szybko, że nie zorientowałem się kiedy znaleźliśmy się w jej sypialni. Następnie seksiliśmy się w najlepsze.

czwartek, 7 kwietnia 2016

(46) 2 - O mój misiaku...

„Ryland”
Wróciłem do domu dopiero rano po upojnej nocy z Alexą. Sav oczywiście odstawiała scenę, bo wyczuła perfum innej kobiety.
- O mój misiaku jesteś playboy'em i wszystkie laski są tylko twoje. O mój misiaku Ty jesteś macho i nie myśl sobie, że wszystkie Ci wybaczą... - zaśpiewała.
- Dziękuję, dziękuję... - ukłoniłem się.
- Chyba nie załapałeś o co mi chodzi? - zapytała. Ja tylko pokiwałem głową. - Jak się nazywa? - mówiła zbyt opanowanie jak na nią.
- Ale kto? - udawałem, że nie wiem o co jej chodzi.
- Ta kobieta. - powoli podnosiła ton.
- Ale która?
- Ta u której wczoraj byłeś. - była wściekła, ale nie krzyczała.
- U żadnej nie byłem... Byłem... Byłem u Rika. - wymyśliłem na poczekaniu.
- Kłamiesz. Byłam wczoraj na kawce i kolacji u Alisson i Rika. - no to mnie złapała. - U kogo byłeś? - starała się nie krzyczeć.
- Byłem z kumplami na piwie.
- Ryry nie kłam. Ja i tak się dowiem.

„Rocky”
Alexa nie wróciła na noc. Trochę się o nią martwię, bo nadal jej nie ma. Wyszedłem na spacer. Gdy przechodziłem przez park zobaczyłem Alexę.
- Alexa. - zawołałem. Zero reakcji z jej strony. - Alexa. - powtórzyłem głośniej. Dopiero za trzecim razem odwróciła głowę.
- O, Rocky. - powiedziała podchodząc bliżej.
- Gdzie byłaś całą noc? - zapytałem prosto z mostu.
- W hotelu.
- Z kim?
- Z kochankiem. - mówiła tak jakby nic się nie stało.
- Z kochankiem!? - powtórzyłem. - Jak mogłaś!? - uderzyłem ją prosto w twarz z otwartej dłoni.
- Au... - jęknęła. - Jesteś okropny! - krzyknęła i biegiem ruszyła przed siebie.
- Alexa! Zaczekaj! - krzyknąłem. Dziewczyna nie zareagowała, więc ruszyłem za nią.

„Caroline”
Ostatnio dużo czasu rozmyślałam o związku taty i Ansela. Wydaje się to naprawdę ciekawe. Chyba pójdę w ich ślady i znajdę sobie dziewczynę.
- Hej skarbie. - moje rozmyślania przerwał Matty, który właśnie przyszedł do naszego domu.
- Hej. Musimy porozmawiać. - zaczęłam poważnie.
- O czym? - zapytał siadając na kanapę.
- Chcę znaleźć sobie dziewczynę. - wypaliłam. Nie chciałam go zranić, ale musiałam mu to powiedzieć.
- Co!? - krzyknął zdziwiony. - Car... - zaczął, ale nie wiedział co powiedzieć.
- Rozstańmy się w zgodzie, dobrze? - zaproponowałam.
- Jasne. - odpowiedział smutny.
- Będziemy udawać przed moim tatą? - spytałam.
- Jeśli chcesz.

-----------------------------------
Witajcie serdecznie!
Wg mnie Ryland rozwala dziś system. A wy? Co sądzicie?
Zapraszam serdecznie na mój nowy blog - http://tryingnottoloveu.blogspot.com (prolog - wtorek 8:00).
Pozdrowionka i do napisania <3