Dzień
w LA zaczął się tak jak zawsze. Poranne słońce obudziło mieszkańców, którzy
niechętnie wybierali się do pracy, do szkoły, na zakupy…
Caroline
jak zwykle w poniedziałek szła do szkoły na 8 rano i zaczynała lekcją WF-u. Po
wczorajszych wydarzeniach była bardzo rozkojarzona. Podczas rozgrzewki trzy
razy potknęła się o własne, źle zawiązane sznurówki. Później podczas gry w
hokeja ciągle podawała krążek do przeciwnej drużyny zamiast do swojej. Po
lekcji została zatrzymana przez nauczyciela.
-
Caroline co się dziś z Tobą dzieje? Zawsze byłaś najlepsza z WF-u, a dziś co? –
zadawał jej pytania. Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. – Caroline,
odpowiedz kiedy się Ciebie pytam. – nauczyciel był wyraźnie zdenerwowany.
-
Mój tata chce ponowie wziąć ślub… - odpowiedziała w końcu.
-
I dlatego nie możesz się skupić na lekcji?
-
Tak. Wczoraj oznajmił to wszystkim podczas obiadu i od tego czasu zastanawiam
się co mam zrobić, by do tego ślubu nie dopuścić… - opowiadała.
-
Porozmawiaj z tatą. Może pomoże.
-
Ma Pan rację. Dziękuję. – odpowiedziała i poszła do szatni.
Tymczasem
Ross wybrał się z Anselem do sklepu. Chodzili między półkami i wkładali
potrzebne rzeczy do koszyka.
-
Zupełnie nie rozumiem twojej decyzji Ross… - zaczął Ansel. – Dlaczego chcesz za
nią wyjść skoro masz mnie? – zapytał.
-
Chcę by Caroline miała matkę i tyle. – odpowiedział jakby to było oczywiste.
-
Ale Caroline nie chce matki. Słyszałeś jak to mówiła czy raczej ją olałeś? –
spytał pretensjonalnym tonem Ans.
-
Co z tego, że ona nie chce? Co? – zapytał Ross podnosząc głos.
-
Czyli zdanie twojej córki nic Cię nie obchodzi? – powiedział pytająco Elgort.
-
Nie jest dorosła, czyli musi się mnie słuchać i nie ma co ze mną dyskutować. –
odpowiedział stanowczo i włożył do koszyka dwa kartony soku.
-
Wolisz, żeby uciekła z domu? – Ansel nie dawał za wygraną.
-
Nie ucieknie. A nawet jeśli to policja ją zatrzyma. – rzucił obojętnie.
-
Może mi jeszcze powiesz, że lepiej byłoby gdybym się nie wtrącał!? A może
każesz mi się wyprowadzić!? – Elgort zaczął krzyczeć na Rossa w sklepie.
-
Spokojnie Ans. Nie wyprowadzaj się, ale też nie wtrącaj się w wychowanie
Caroline.
-
Jak mam się nie wtrącać!? Opiekowałem się nią, tłumaczyłem jej wszystko jak Ty
chodziłeś na panienki z Rikerem! – wykrzyczał blondynowi prosto w twarz. Rossa
aż zatkało. Ansel nigdy tak do niego nie mówił.
-
Sam zrobię zakupy. Ty idź już do domu i posprzątaj. – odpowiedział Lynch i
zostawił Ansela pośród tłumu gapiów.
„Ross”
Ansel
przegiął. Takie rzeczy w sklepie wykrzykiwać. Na szczęście to jego wzięli za
jakiegoś wariata, a nie mnie.
Dokończyłem
zakupy i wróciłem do domu. Ansel wycierał kurze, śpiewając i tańcząc w rytm
muzyki lecącej na full z radia. Nie chciałem z nim gadać, więc bez słowa
wyminąłem go i zabrałem się za szykowanie potraw na kolację zaręczynową.
-
Hej tata. Co jest na obiad? – spytała Caroline, która właśnie wróciła ze szkoły.
-
Nie robiłem dziś obiadu, bo będzie bardzo wykwintna kolacja, Jak jesteś głodna
to zagrzej sobie parówkę i zjedz z chlebem. – odpowiedziałem jej ze sztucznym
uśmiechem.
-
Co jest? – spytała. – Jesteś jakiś smutny.
-
Pokłóciliśmy się z Anselem. – odpowiedziałem. – W sklepie, na oczach tyllluuuu
ludzi… - dodałem.
-
Chodź się przytul… - objęła mnie mocno. Ja także ją objąłem. – Wszystko będzie
dobrze, jeszcze się pogodzicie. – szepnęła mi do ucha i cmoknęła w policzek.
--------------------------------
Witajcie serdecznie!
To moja pierwsza notka w tym roku, mimo iż rozdział drugi w 2016r.
Dziękuję za komentarze i zachęcam do czytania również na Wattpadzie (https://www.wattpad.com/story/54263922-you-love-who-you-love) <3
Przyznam szczerze, że to jeden z moich ulubionych rozdziałów - kłótnia Ransela wg mnie najlepszy fragment z dziś ;)
Pozdrawiam, zapraszam do zakładki "Sekrety powstawania" i do napisania :*
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny;)
Ty idź już do domu i posprzątaj, Ans xD
OdpowiedzUsuńW sumie Ansel ma rację z tym, że Caroline może uciec. Tylko czy Ross zrozumie w porę.
Pozdrawiam i czekam na next :)
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
A i zapraszam do mnie
pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com