czwartek, 26 listopada 2015

(29) 5 - Dawna przyjaciółka

„Ross”
Trasa szybko mijała. Zawsze było tak: koncert, impreza, wywiad... Emocje rozsadzały każdego z nas, piski fanek motywowały do pracy... Mimo wszystko ja i tak tęskniłem za rodziną, domem...
- Ross gotowy? - spytała Delly. - Za pięć minut wchodzimy na scenę.
- Gotowy. - uśmiechnąłem się do niej.
Po pięciu minutach wyszliśmy na scenę. Szaleliśmy jak zwykle pomimo wieku. Po koncercie wróciliśmy do hotelu. Byliśmy zbyt zmęczeni, by iść imprezować.
- Ross skocz po piwko. - powiedział Rik.
- Dlaczego ja!? Sam nie możesz iść!? - trochę mnie poniosło i krzyknąłem na prawie 40-letniego Rika.
- Bo jesteś młodszy i masz więcej siły? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Niech Ryry idzie. Jest najmłodszy i najmniej zmęczony.
- Ross rusz swoje cztery litery i przestań być niemiły dla Rika. - wtrąciła się Delly. Skoro ona każe trzeba się słuchać.
- No dobra pójdę. - oznajmiłem i ruszyłem do monopolowego.

„Maia”
Skończyłam pracę po 23. Miałam ochotę się napić, więc postanowiłam wejść do monopolowego.
-Jedno piwo z czarną porzeczką. - rzuciłam do pracownika sklepu.
- Proszę. - postawił butelkę na ladzie. - Należy się 1,25$.
Wyciągnęłam pieniądze z portfela i zapłaciłam. Zabrałam piwo i skierowałam się do wyjścia. W drzwiach wpadłam na wysokiego blondyna.
- Ross? - zapytałam.
- Maia! - krzyknął szczęśliwy i mnie przytulił. - Tyle czasu Cię nie widziałem i mam Ci tyle do opowiedzenia.
- Ja też mam Ci wiele do opowiedzenia.
- To zaczekaj chwilkę. Kupię tylko piwka dla rodzeństwa i pójdziemy pogadać do hotelu.
- Okay. - odpowiedziałam.
Ross wszedł szybko do sklepu i równie szybko z niego wyszedł.
- Możemy iść. - oznajmił i objął mnie ramieniem. Razem ruszyliśmy do hotelu.

„Rocky”
Siedzieliśmy w hotelu i czekaliśmy na Rossa. Ile można kupować 6 piw w monopolowym za rogiem?
- Jestem! - w drzwiach pojawił się Ross.
- Nareszcie... - mruknął Rik.
- Przyprowadziłem gościa. - oznajmił Ross. Po chwili koło niego pojawiła się... Maia.
- Maia! - krzyknęła Delly i rzuciła się dziewczynie na szyję.
-Delly! - brunetka również ją objęła.
- Kupiłeś piwo? - spytałem Rossa.
- Zapomniałem... - odpowiedział.
- To marsz do sklepu! - podniosłem głos.
- Żartowałem. - zaśmiał się i postawił 6 butelek na stół

„Rydel”
Siedzieliśmy w pokoju wszyscy razem. Ja i Maia gadałyśmy o butach, a chłopaki grali w karty. Około 5 nad ranem zasnęliśmy, lecz już o 9 byliśmy na nogach, bo Andre załatwił nam występ w telewizji śniadaniowej. Szybko się wyszykowaliśmy. Przed hotelem zobaczyłam Rossa z Maią.
- Spotkajmy się dziś wieczorem u mnie. - zaproponowała mu Maia.
- Okay. - odpowiedział jej.
Czyżby szykował się między nimi jakiś romansik?

czwartek, 19 listopada 2015

(28) 4 - Trasa

„Ross”
Dwa tygodnie po wizycie Andre, R5 wyjeżdżało w trasę. Spakowałem potrzebne rzeczy, napisałem Anselowi na kartce najważniejsze rzeczy i zostawiłem Caroline 100$ do zapłacenia na wycieczkę klasową. Niech Ansel martwi się o pozostałe koszty.
- Będę tęsknił. – Ansel przytulił mnie z płaczem w oczach, gdy staliśmy na lotnisku.
- Ja też będę tęsknił. – również go objąłem.
Później pożegnała się ze mną Caroline oraz moi rodzice. Oni z nami nie jadą. Tata twierdzi, że jest za stary, a mama nie chce jechać sama.

Wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy. Jak ja dawno nie latałem samolotem… Całe 15 lat…
- O czym tak myślisz? – zapytała Rydel.
- Liczyłem ile lat nie latałem samolotem… Całe 15. – odpowiedziałem.
- Biedak z Ciebie. Ja z Ellem jeździliśmy po świecie i kolekcjonowaliśmy antyki. Myślisz, że dlaczego…
- Nie macie dzieci? – przerwałem jej.
- Nie. Dlaczego nasz dom tak wygląda.

„Caroline”
Wróciłam z wujkiem Anselem do domu.
- Co robimy na obiad? – spytał.
- Kotleta? – zaproponowałam.
- Świetny pomysł. – odpowiedział i zajrzał do zamrażalnika. – Nie mamy mięsa…
- To idź do sklepu. – zarządziłam.
- Sama idź. – zaczął się ze mną droczyć, ale wiem co w takiej sytuacji zrobić.
- Poszłabym, ale nie mam za co kupić, a po za tym…
- Dobra. Sam pójdę. – przerwał mi.
- To idź. Tylko nie zapomnij zabrać listy zakupów, którą zostawił Ci Ross. Ja w tym czasie obiorę ziemniaki.
Wujek Ansel wyszedł, a ja wzięłam nóż i zabrałam się za ziemniaki. Nim wuj wrócił ziemniaki były już pokrojone na frytki.
- Już jestem! – zawołał od wejścia.
- Ziemniaki są już prawie gotowe. Ja zajmę się kotletami, a Ty usmaż frytki.
- Okay.
Wzięliśmy się do pracy. Włączyłam radio i rozbijałam kotlety w rytm piosenki.

„Riker”
Dolecieliśmy na miejsce. Wyszliśmy z lotniska. Czekał tam tłum fanek. Rozdaliśmy autografy i porobiliśmy sobie z nimi fotki. Następnie wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy do hotelu.

Wieczorem szykowaliśmy się do koncertu. Teraz nie ma już biletów Meet & Great. Teraz robimy z fanami zdjęcie przed wejściem, w parku.

„Rydel”
Jak dobrze znów wrócić na scenę! Tak bardzo mi tego brakowało… Fanki piszczały, światła migały… Było cudownie. Ja zaśpiewałam przed tysiącami fanów swoje piosenki oraz „Look At Us Now” z braćmi. Chłopacy wykonali wszystkie utwory R5 włącznie z piosenkami EP-ki „Ready Set Rock”. Był to najdłuższy koncert świata. Po występie wróciliśmy do hotelu, gdzie wariowaliśmy na korytarzu jak za dawnych czasów.

------------------------------
Witam Was serdecznie.
Czy Wam także dłużył się ten tydzień? Bo mi bardzo.
Zapraszam Was na Wattpada, gdzie także możecie czytać tą historię [od początku ;)].
Pozdrawiam i czekam na next <3

czwartek, 12 listopada 2015

(27) 3 - I want you bad

„Caroline”
[…] Na chwilę przed dzwonkiem podszedł do nas największy przystojniak w całej szkole ~ Matty.
- Mogę Cię prosić na słówko? – spytał.
- Jasne. – wstałam z ławki i ruszyłam za nim.
- I want you, I want you, I want you bad… - zaśpiewał.
- Co!? – spytałam oburzona. – Jeśli myślałeś, że poderwiesz mnie na piosenkę zespołu mojego ojca to się pomyli… - Matty przerwał mi krótkim pocałunkiem.
- Wszystkiego najlepszego Caroline. – szepnął.
- Dziękuję. – odpowiedziałam lekko zdziwiona.
- To dla Ciebie. – podał mi małą torebeczkę. – Zobacz co to.
Zajrzałam do środka. Po nim spodziewałam się czegoś zboczonego, ale byłam mile zaskoczona. Zobaczyłam tam płytę zespołu taty jeszcze z 2009 roku.
- Skąd masz tą płytę? – spytałam zdziwiona. Z tego co mówił mi tata wynikało, że nie ma nigdzie egzemplarza „Ready Set Rock”
- Odnalazłem na strychu domku moich dziadków w Litteleton. Ich syn, a mój wuj, który nazywa się Andre był menagerem R5.
- Nie wiedziałam. – poprawiłam pasmo włosów, które opadło mi na twarz.
- Jest jeszcze coś o czym nie wiesz. Andre planuje zabrać R5 w trasę po piętnastu latach.
- Co!? – krzyknęłam zdziwiona.
- To co słyszałaś. R5 wraca na scenę. Fani tego chcą.

„Ansel”
Gdy wszystko było posprzątane, wzięliśmy z Rosserem wspólny, ale szybki prysznic. Ubraliśmy się w czyste ciuchy i usiedliśmy w salonie. Siedzieliśmy w ciszy co było trochę niezręczne. Nagle wpadłem na pewien pomysł.
- I want you, I want you, I want you bad… - zaśpiewałem. Następnie pocałowałem Rossa.
- Jeszcze Ans, jeszcze… - mruknął. Zaśmiałem się cicho i ponownie zacząłem całować Rossa. Mój kochany blondasek zaczął zdejmować ze mnie rzeczy, więc postanowiłem zrobić to samo. Zdejmowałem ubrania z Rossa co chwila całując go namiętnie w usta. Tego mi brakowało.

„Andre”
Wybrałem się do każdego z R5 by oznajmić, że wracają na scenę. Przyszedłem do Rossa. Wszedłem do jego domu i skierowałem się do salonu.
- Ross! R5 wyjeżdża w trasę! – krzyknąłem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu szukając Rossa. Mój wzrok zatrzymał się na kanapie, na której najmłodszy z R5 uprawiał dziki seks z… Anselem Elgortem. Ten paskudny widok będzie powracał do mnie w koszmarach.
- Ross, czy ja przypadkiem Ci nie przeszkadzam? – spytałem retorycznie.
- Tak trochę.
- Słyszałeś o czym mówiłem?
- Słyszałem, słyszałem. Krzyczałeś na cały dom, że R5 wyjeżdża w trasę.
- To świetnie. Będę już wychodził. – oznajmiłem i szybkim krokiem opuściłem dom Rossa. Nigdy więcej tam nie pójdę…” powiedziałem w myślach i skierowałem się do swojego domu.

czwartek, 5 listopada 2015

(26) 2 - Wszystkiego najlepszego

*13 LAT PÓŹNIEJ*

„Caroline”
Obudziłam się rano i pierwsze co zobaczyłam to wielki tort trzymany przez tatę Rossa i wujka Ansela z prezentem.
- Wszystkiego najlepszego z okazji 15 urodzin! – krzyknęli równocześnie.
- Dziękuję. – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Odpakuj prezent. – wujek Ansel podał mi torbę. Szybko rozwiązałam kokardkę i wyjęłam z niej pudełko, które następnie obejrzałam dokładnie.
- Kupiliście mi nowego laptopa? – spytałam. Tato Ross tylko pokiwał głową na tak. – Jesteście cudowni. – uściskałam najpierw tatę, potem wuja.
- Idę zrobić śniadanie. - wujek wyszedł z pokoju.
- Ja też już pójdę, a Ty młoda szykuj się do szkoły. – oznajmił tata i także opuścił mój pokój.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Co by tu ubrać? pytałam się w myślach. Stałam przed otwartą szafą pół godziny, aż w końcu zdecydowałam się na uroczą, jasnoróżową sukienkę i buty na koturnie w tym samym kolorze. Wyszukałam odpowiednią bieliznę i skierowałam się do łazienki. Tam spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Włosy tłuste i potargane... Wzięłam szybki prysznic i równie szybko się ubrałam. Włosy wysuszyłam suszarką. Moje naturalne loki związałam w kitkę, co mam po mamusi. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam do kuchni. Zobaczyłam tam jak tata Ross i wujek Ansel gonią się po kuchni. Jeden z mąką, drugi z mlekiem. Będzie dużo do sprzątania… pomyślałam.
- Czy moje śniadanie jest już gotowe? – zapytałam.
- Jeszcze nie, bo Ross zabrał mąkę. – skarżył się wuj Ans.
- To Ty zabrałeś mi mleko! – zwalał na wujka winę tatuś Ross.
- Ja pierwszy byłem w kuchni, więc oddawaj mąkę! – wujek Ansel nie dawał za wygraną.
Wykłócali się, więc postanowiłam sama zrobić sobie śniadanie. Przygotowałam kanapki z serem, szynką i pomidorem zamiast obiecanych wczoraj omletów. Zjadłam wszystko szybko, zabrałam z lodówki jabłko i ruszyłam do wyjścia.
- Wychodzę! – oznajmiłam, ale oni nie zwrócili na to uwagi.
Po drodze zabrałam torbę z książkami do której włożyłam jabłko. Spojrzałam na zegar. 8:30. Czas zbierać się do szkoły.

„Ross”
Wykłócałem się dalej z Anselem. Skończyło się na tym, że żaden z nas nie zrobił omletów, a przeznaczone na to produkty zostały zmarnowane. Zmęczeni usiedliśmy na krzesłach.
- Ty to posprzątasz. – oznajmiłem.
- Nie. Ty to posprzątasz. – Ans znów zaczynał.
- Oboje to posprzątamy. – starałem się uniknąć kolejnej kłótni, bo przez te 13 lat dużo razy tak bywało i za każdym razem Ansel groził mi nożem.
- No nie wiem… - zastanawiał się.
- Ja sprzątam podłogę, a Ty resztę.
- Hmm… Zgoda.
Włączyłem radio i zabraliśmy się do roboty. Wygłupialiśmy się jak za dawnych czasów. Ja tańczyłem z mopem, a Ans ze ścierką. Było przy tym mnóstwo śmiechu.

„Caroline”
Przyszłam do szkoły na 10 minut przed dzwonkiem. Usiadłam na ławeczce przed szkołą z koleżankami ~ Lex i Patty. Oczywiście nie obyło się bez życzeń i drobnych upominków. Na chwilę przed dzwonkiem podszedł do nas największy przystojniak w całej szkole.
- Mogę Cię prosić na słówko? – spytał.

-----------------------------------
Witam Was serdecznie!
I tak oto przenieśliśmy się o 13 lat w przyszłość...
Zapraszam do zapoznania się z bohaterami drugiego sezonu oraz do zakładki 'Sekrety powstawania'.
Pozdrawiam i do napisania <3