czwartek, 25 czerwca 2015

9 - Naj piękne dla mnie są…

„Ross”
Jadłem z Delly deserek.
- A Ellington powiedział… - nawijała. - …że jak już będziemy nad morzem to zrobimy sobie grilla i zjemy rybę z grilla… A później napijemy się piwka i będziemy śpiewać z Kaszubami…
- Że z kim!? – spytałem.
- Z Kaszubami. – oznajmiła z radością. – A właśnie zapomniałam Ci powiedzieć. Na ten wyjazd jedziemy do Polski, bo tereny USA znam na pamięć… A po za tym już mi się znudziły Stany.
- Aha. – mruknąłem niezainteresowany. Te jej opowieści mnie usypiają.
- Później jedziemy w Tatry, gdzie będziem pić z góralami. A jeszcze później zahaczymy o Bory Tucholskie i zatrzymamy się na wsi w jakimś gospodarstwie agroturystycznym. Będziemy jeździć konno, karmić kury i inne zwierzaki… A wieczorami chlać z innymi i jeść kiełbaski przy ognisku… - gadała i gadała.
- Mogę zjeść Twój deser? – spytałem.
- Jasne. – odpowiedziała i wróciła do opowiadania o wycieczce. - Później pojedziemy nad jezioro i będziemy łowić ryby i chlać i się seksić całą noc.
- Czy mi się zdaje czy przez cały ten wyjazd masz zamiar chlać? – spytałem.
- Tak. A co?
- Nic… Nic… Myślałem, że jesteś grzeczną córeczką tatusia… - odpowiedziałem.
- A gdzie mój deser? – spytała.
- Przed chwilą powiedziałaś, że mogę go zjeść.
- Ty mały gnojku… Zaraz Cię zabije. – krzyknęła i wstała od stołu. Ja też wstałem. Zacząłem uciekać przed nią po całym domu.

Po dwóch godzinach Delly odpuściła sobie gonitwę. Zmęczony położyłem się na łóżku w swoim pokoju. Przymknąłem oczy. Nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem.

Rano usłyszałem czyjś śpiew. Nie chciało mi się otwierać oczy więc po prostu słuchałem.
- Ołooł ajajajaj ołooł. Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę! Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę!  500 kilo mego szczęścia, doprowadza mnie do szaleństwa i nigdy sobie nie wybaczę, gdy Ciebie stracę! Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę! Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę!  Ołooł ajajajaj ołooł ujajaj ołooł ajajajaj ołooł ajaja Na Ciebie czekam chyba milion lat, gdy w końcu jesteś to burzysz mój logiczny świat, masz piękne dłonie umysł wielki, i jakie wdzięki! Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę! Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę! Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj, ołooł ajajajaj ołooł. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj, ołooł ajajajaj ołooł. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. Naj piękne dla mnie są oczy te oczy te, naj cudnie rusza się ciało twe ciało twe, naj słodki mają smak usta te usta te, naj bardziej tylko chcę Ciebie chcę Ciebie chcę!  Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. Ołooł ajajajaj ołooł ajajaj. – głos umilkł, a ja poczułem zimne usta na moim policzku. Natychmiast otworzyłem oczy i zobaczyłem…

----------------------------
Hejka!
Podoba się Wam rozdział?
Ta piosenka to jedna z moich ulubionych w kategorii Disco Polo ;)
W sobotę byłam kupić bilety na koncert R5. Czy ktoś jeszcze się wybiera?
Pozdrowionka i do napisania <3

czwartek, 18 czerwca 2015

8 - Kochany Damiano

„Ross”
Laura odprowadziła mnie do domu. Mimo iż, była 15 postanowiłem się zdrzemnąć na kanapie w salonie. Ułożyłem się wygodnie i przymknąłem oczy. Jednak mój spokój nie trwał zbyt długo. Do salonu wbiegła przeszczęśliwa Rydel.
- Pogrzeb już załatwiony. - oznajmiła.
- I dlatego się tak cieszysz? - spytałem.
- Nie dlatego.
- To dlaczego się cieszysz?
- Ell zaproponował mi wyjazd. Oczywiście zgodziłam się.
- Gdzie jedziecie?
- Mamy zamiar pojechać nad morze, w góry, na wieś i nad jezioro... - rozmarzyła się.
- Kiedy wyjeżdżacie?
- Po pogrzebie Ansela, czyli w środę.
- Aha. - mruknąłem i obróciłem się tyłem do siostry. Chciałem spać.
- Rossy... - szturchnęła mnie Rydel. - Chcesz deserek?
- Tak.
- To chodź ze mną do kuchni.
Niechętnie wstałem z kanapy i ruszyłem za Delly do kuchni. Jednak nie pośpię sobie w dzień.

„Laura”
Myślałam nad tym co powiedział mi Ross. Cały czas miałam w głowie jego słowa... Ja go otrułem Lau... I to z miłości do Ciebie...
Jak tylko o tym myślę czuje ogromny strach, że stracę Rossa, że będzie on w więzieniu... Ta perspektywa mnie przeraża.
- Laura kolacja! - usłyszałam wołanie mamy z kuchni. Spojrzałam na zegar. Tyle czasu zeszło mi na myśleniu o Rossie i naszej wspólnej przyszłości.
- Lau dlaczego nie idziesz na kolację? - spytała Vanessa, która stała w drzwiach.
- Po prostu się zamyśliłam. Już idę. - wstałam z łóżka i zeszłam z siostrą do kuchni.
Całą kolację milczałam. Patrzałam tępo w talerz i skubałam bułkę. Prawdę mówiąc byłam głodna, tylko przez tą całą sytuację z Rossem nie byłam w stanie wykonywać nawet codziennych i najprostszych czynności.
- Laura, córuś. Co się dzieje? – spytała troskliwie mama.
- Nic… - skłamałam. Przecież nie mogę jej powiedzieć prawdy, bo nie dość, że zakazałaby mi spotykać się z Rossem to jeszcze doniosłaby na niego i siedziałby samotny w więzieniu. A ja tego nie chcę.
- Laura, nas nie okłamiesz… - do rozmowy wtrącił się ojciec. Damiano jak zwykle wszystko musi wiedzieć i nigdy nie da się do okłamać.
- Siostra… - Van szturchnęła mnie w bok. – Nie bądź taka tajemnicza i zamknięta w sobie. Powiedz, co się dzieje… - nalegała.
- Nie mogę! – krzyknęłam i wstałam od stołu.
- Lauro Marie Marano! – mój ojciec podniósł ton głosu. – Siadaj z powrotem do stołu! – nakazał, a że jemu nie można się sprzeciwiać, posłusznie zrobiłam to co mi kazał. – Mów co się dzieje. – powiedział już łagodniej.
- Nic się nie dzieje!
- To na pewno jest wina Rossa! – wypaliła Vanessa. – Był tu dziś i…
- Van przestań. To nie jego wina.
- To dlaczego nic nie jesz tylko siedzisz zamyślona, smutna? – mówiła spokojnie. Ona jedyna szczerze się o mnie martwi.
- Po prostu zamyśliłam się o nowej piosence, którą mam napisać do serialu… - powiedziałam to co pierwsze przyszło mi na myśl. Ugh… Jak ja nie cierpię kłamać.
- A napisałaś już coś kotuś? – spytał ojciec naśladując Rossa. On naprawdę polubił Rossa, dlatego tym bardziej nie mogę im powiedzieć prawdy. Mój ojciec chyba by się załamał…
- Jeszcze nie… Myślę i myślę, ale coś mi nie idzie. – tym razem nie skłamałam.
- Może Ross Ci pomoże? – zaproponowała mama Ellen.
- Wątpię. Jest teraz bardzo zajęty. Po za tym ma jakieś problemy osobiste…
- Szkoda. Z chęcią bym się z nim zobaczył… Pogadał… - tata Damiano posmutniał. – Ross to naprawdę fajny chłopak.
- Wiem o tym. Myślisz, że dlaczego się z nim… - nie dokończyłam, gdyż zadzwonił mój telefon. – Przepraszam na chwilę. – wyszłam z kuchni i odebrałam połączenie od Rydel. Pochwaliła się, że wyjeżdżają z Ellem na wycieczkę. Gdy skończyłam wysłuchiwać Ryd oznajmiłam jej, że jem kolację. Wróciłam do kuchni. – Na czym to ja skończyłam?
- Rozmawialiśmy o Rossie. Nie dokończyłaś zdania. Zaczęłaś mówić tak… - zacytowała mnie.
- A tak. Myślicie, że dlaczego się z nim umawiam?
- Chyba chciałaś powiedzieć: Dlaczego się z nim przespałam? – Van oczywiście musi wszystko wszystkim powiedzieć. To jest dobry przykład osoby, która nie umie trzymać języka za zębami.
- Że co robiłaś!? – ojciec udawał, że nie dosłyszał, ale słyszał dokładnie.
- Ona się sek… - zaczęła Vanessa.
- Cicho Van! – przerwałam siostrze.
- Nie będziesz mnie uciszać Laura! I tak kiedyś by się to wydało! – wrzeszczała na mnie. – Tak tato. Laura seksiła się z Rossem! – tym razem zwróciła się do ojca.
- Laura czy to prawda? – spytał.
- Ttt… Ta… - nie potrafiłam się wysłowić. - Tak! – krzyknęłam wreszcie.
- Laura! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jest coś pomiędzy Tobą a Rossem! – ucieszył się, ale musiałam mu popsuć humor.
- Nic między nami nie ma. – oznajmiłam stanowczo.
- Dlaczego?
- Mogę ci zaufać? Mogę mieć pewność, że go nie znienawidzisz?
- Jasne kotuś…
- Nic między mną a Rossem nie ma, gdyż on ma… - tu głos mi się załamał. Nie potrafiłam skończyć zdania.
- Co ma Laura?
- On ma męża! – krzyknęłam i wtuliłam się w tatę. Najpierw po moim policzku zaczęły spływać pojedyncze łzy, a następnie całe rzeki łez. Tatuś Damiano uspokajał mnie. Głaskał po plecach, pocieszał, tulił… Wątpię by jakikolwiek inny ojciec był aż tak opanowany w takiej sytuacji… Dlatego cieszę się, że mam takiego tatę. Teraz jestem pewna, że nie chciałabym innego.

---------------------------
Hejka!
Jak Wam mija czas do wakacji? A Tobie Rikeroholic na praktykach? 
Wiecie jak się pisze poprawnie ortograficznie nazwę dużego torbacza z Australii (na zdjęciu)?
Bo jeden z moich kolegów z klasy nie wie ;) To ja nie wiem jak on ukończył podstawówkę ;)
Pozdrowionka i do napisania <3

czwartek, 11 czerwca 2015

7 - Lau zabiłem Ansela

„Ross”
Lekarze stwierdzili zgon. Dali mi jakiś świstek, najprawdopodobniej akt zgonu i złożyli kondolencje. Zabrali ciało i kazali nam przyjechać do prosektorium z rzeczami dla Ansela do trumny. Gdy odjechali przebrałem się na czarno i poszedłem do Laury. Zapukałem do drzwi i od razu mi otworzono. Vanessa wpuściła mnie do domu.
-  Jest Laura? - spytałem.
- Tak. Jest u siebie. - odpowiedziała mi Van.
- Dzięki. - rzuciłem krótko i skierowałem się do pokoju Laury.
- Hej Ross. - powiedziała po czym odłożyła na stolik tableta i wstała. Podeszła do mnie i cmoknęła mnie w policzek. - Rossy, co jest? Czemu mi nie odpowiadasz? Czemu stoisz i nic nie mówisz? - pytała, a ja nadal milczałem.

„Laura”
Ross zachowuje się dziś dziwnie.
- Rossy... - powiedziałam czule. - Powiedz co się stało, że tak milczysz... Mi możesz ufać...
- Lau ja nie wiem co powiedzieć... - powiedział przez łzy. Szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy się rozpłakał.
- Co takiego się stało? - nie dawałam za wygraną. Muszę wiedzieć co jest mojemu byłemu chłopakowi i teraźniejszemu najlepszemu przyjacielowi.
- Lau ja... Ja... - jąkał się jak nigdy. - Lau zabiłem Ansela! - krzyknął i rzucił mi się w ramiona. Wtedy rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Cichutko Rossy... Już dobrze... - głaskałam go po głowie i uspokajałam.
- Ja go otrułem Lau... I to z miłości do Ciebie... - łkał tak głośno, że Vanessa przyszła sprawdzić co się dzieje.
- Wszystko okay? - spytała.
- Nic nie jest okay! - krzyknął Ross.
- Zostaw nas samych Van. Ja go uspokoję i przyprowadzę go do kuchni na obiad.
- Dobrze. To ja idę coś ugotować i będę na Was czekać. - oznajmiła i wyszła. Ja zostałam sama z Rossem.
- Opowiedz mi na spokojnie co się wydarzyło... - zachęcałam Rossa.
- To było tak... - zaczął mówić. Przez to, że jednocześnie mówił i płakał ciężko było go zrozumieć. Wywnioskowałam tylko tyle, że otruł Ansela, bo mnie kocha i chce być ze mną.
- Już dobrze Ross. Nie martw się. Nie wydam Cię policji, bo też Cię kocham.
- Możemy spróbować jeszcze raz? - spytał i zrobił szczenięce oczka.
- Oczywiście. - pocałowałam go namiętnie. - Może odprowadzę Cię do domu.
- Bardzo chętnie położyłbym się w swoim łóżku... - mruknął zmęczony.

-------------------------------
Hejka!
Ten tydzień był taki sobie.
W mojej szkole były wystawiane oceny i uważam, że niektóre z nich są niesprawiedliwe :(
Ale takie jest życie...
Jedziecie na koncert R5 w Warszawie?
Ja osobiście po zobaczeniu cen zwątpiłam czy chcę jechać. Moja mama mówi o dodatku Meet & Great: "Jak stracić 560 zł w niecałą minutę" ;)
Pozdrawiam i do napisania <3

czwartek, 4 czerwca 2015

6 - Zabójcze kanapki

„Ross”
Obudziłem się wcześnie rano. Spojrzałem na zegar. Była 6:30. Z racji takiej, że Ansel jeszcze spał postanowiłem wstać i zrobić śniadanko. Ubrałem się szybko i ruszyłem do kuchni. Wstawiłem wodę na herbatę. Nim woda się zagotowała przygotowałem kanapki dla siebie i Ansela. Były one z serem, sałatą, szynką, pomidorem i ogórkiem. Gdy miałem włożyć między ser a sałatę tabletkę, która miała otruć Ansela, do kuchni weszła Delly.
- Hej Delly. Co robisz na nogach o tak wczesnej porze? - spytałem.
- Ell strasznie chrapał, a teraz się obudził i chce śniadanko.
- Aha. - mruknąłem.
- A Ty co robisz? - spytała z entuzjazmem i zaczęła robić kanapki dla Ellingtona.
- Ja robiłem śniadanie dla Ansela.
- A co tam włożyłeś do tej kanapki? - chyba zauważyła truciznę.
- Nic takiego. Ja wcale, ale to wcale nie chcę otruć Ansela.
-  Coś mi się wydaje, że chcesz? - na nieszczęście domyśliła się moich planów.
- Wcale nie. - zaprzeczyłem.
- Dzień dobry wszystkim. - Ansel wszedł do kuchni. - Mój kochany Rosser. - cmoknął mnie w policzek.
- Zrobiłem dla Ciebie śniadanie -  oznajmiłem i podałem mu kanapki z trucizną.
- Dzięki.
- Yyyy... Ross... Chyba przypaliłeś wodę w czajniku. - zauważyła Rydel.
- Dobrze, że to zauważyłaś. Kompletnie zapomniałem o tym, że wstawiłem wodę na herbatę.
- Mmm... Jakie dobre. - Ansel zachwycał się kanapkami.
- Nie zwracaj na niego uwagi. - rzuciłem do Delly i opuściłem kuchnię.

„Ansel”
Po śniadaniu usiadłem z Rossem i jego rodzeństwem w salonie. Oglądaliśmy ulubiony film Delly. Ja czułem się trochę słabo. Z czasem robiłem się coraz bardziej senny. Wtuliłem się w Rossa. To ostatnie co pamiętam.

„Rydel”
- Ross. - szturchnęłam śpiącego brata w bok. - Ross. - powtórzyłam głośniej. - Ross! - krzyknęłam a zdezorientowany Ross odezwał się zaspany.
- Co jest Delly? - spytał.
- Nic. Po prostu Cię obudziłam. - rzuciłam sarkastycznie.
- Czyli mogę spokojnie spać nim film się skończy?
- Nie Ross. Nie możesz. A tak ogólnie to miałam powód, żeby Cię obudzić. Ansel chyba umarł. - powiedziałam spokojnie.
- Ale jak to?
- Po prostu umarł, bo go otrułeś.
- Co!? Ja go otrułem!? Nie miałem do tego powodów!
- Ell wie, że miałeś powody by się go pozbyć! - krzyknęłam na Rossa.
- Niby jakie?
- Chcesz być z Laurą, a Ansel Ci w tym przeszkadza! Nienawidzę Cię! Nienawidzę! - nie wytrzymałam i wyszłam z salonu.

„Ross”
Co ja najlepszego narobiłem... Zabiłem Ansela, Delly mnie nienawidzi, a Ell wie dlaczego chciałem się pozbyć Elgorta. Rzeczywiście chcę być z Laurą... Ale co mam teraz zrobić... Mogę iść do więzienia i na zawsze stracić Lau. Ale nie mam się co poddawać. Jest sposób. Urządzę Anselowi pogrzeb, będę udawał smutnego... I wtedy nie oskarżą mnie o zabójstwo. Postanowiłem zadzwonić po lekarzy, by stwierdzili zgon.

-------------------------------
Witam Was serdecznie!

Jak Wam podoba się rozdział?
Większość z Was pewnie będzie się pytać dlaczego zabiłam Ansela, ale nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. To część akcji.

Ostatnim czasem trochę się u mnie pozmieniało... Ale na dobre :)
Wszystko przez to, że... się zakochałam.
W poniedziałek Rikeroholic miała okazję go zobaczyć. Powiedział jej "dzień dobry" z kanapką w buzi. Kulturą nie błysnął, ale Rikeroholic i tak uważa, że jest on uroczy ;)

W zeszły piątek odbierałam nagrodę w Filharmonii i miałam okazję zagrać na najnowszym laptopie od Apple podczas grania orkiestry, a moja gra była wyświetlona na dużym ekranie. Koleżanki z klasy mi zazdrościły :)

Innym razem, gdy byłam w jednym ze sklepów (Cubus) w radiu leciała piosenka R5 "Let's Not Be Alone Tonight". Rikerholic śmiała się, że robią jej reklamę ;)

To chyba wszystko. Jeśli coś jeszcze sobie przypomnę to napiszę pod następnym rozdziałem :)
Zapraszam do zakładki "Sekrety powstawania" i do napisania <3
Pozdrowionka :)