„Caroline”
Od śmierci wuja Rikera minął prawie rok.
Allison doczekała się swojego dziecka z Rikerem. Oczywiście dostał imiona po
tatusiu. Zabrałam właśnie małego Rikera na spacerek, gdy spotkałam Matty’ego.
- Hej. – zawołałam do niego.
- Hej. – podszedł bliżej. – A co to za
słodziak? – spytał.
- Mój młodszy kuzyn. Mały Riker Anthony
Lynch. – oznajmiłam dumnie.
- A to fajnie. Riker pewnie się cie… -
zaczął, ale nie dokończył, bo zobaczył moją minę. – Powiedziałem coś nie tak?
- Riker nie żyje już ponad rok. Wiedział
byś to, gdybyś nie zerwał ze mną kontaktu… - odpowiedziałam.
- Popełniłaś swój największy błąd i choć byś
bardzo chciała nie naprawisz go mała. Jeden, drugi, trzeci wielki błąd, to co
dla mnie miało sens poszło gdzieś na dno… - zaśpiewał.
„Ross”
Dziś znowu posprzeczaliśmy się z Anselem.
Jak można obrażać się o to, że ktoś zje Ci kanapkę? Siedziałem w salonie i
oglądałem telewizję, gdy do domu wróciła Caroline.
- Przyprowadziłam Matty’ego. Znów jesteśmy
razem! – oznajmiła szczęśliwa. – A po za tym przywiozłam małego Rikerka,
którego tak bardzo chcieliście znów zobaczyć. – dodała.
- Cieszę się, że do siebie wróciliście. A
mam takie pytanie. Czy widzisz tu Ansela?
- Nie.
- To dlaczego powiedziałaś „chcieliście”? –
namalowałem w powietrzu niewidzialny cudzysłów.
- Bo chcieliście, a to, że go nie ma nie
zmieni tego faktu.
- Jesteś bardzo mądra. – Matty pocałował
ją. W tym momencie wrócił Ansel.
- Ross, ja przepraszam. – oznajmił.
- To może my zostawimy Was samych… -
Caroline zawróciła z wózkiem i razem z Mattym zniknęła za drzwiami. Ja
uśmiechnąłem się do Ansela.
- Wszystko okay. – przytuliłem go. – Zaśpiewasz
mi coś?
- Jasne. – odparł i pocałował mnie w usta.
Oh, tak słodko, słodko :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że już prawie koniec...
A więc czekam na next!
Pozdrawiam :)
Jakie to urocze.
OdpowiedzUsuńTakie słodkie.
Biedny mały aniołek, nie będzie miał tatusia.
Ale rozdział piękny.
Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia.
Destiny
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3