Niedziela minęła szybko. Caroline
i Ansel nie odzywali się do siebie. Późnym wieczorem Ross i Maia wrócili do
domu.
- Jak było? – zapytała Caroline
udając zainteresowanie.
- Świetnie. – uśmiechnął się
Ross.
- Masakra. – powiedziała Maia z
ponurą miną.
- Gdzie Ansel? – spytał Ross.
- U siebie. Był zmęczony. –
skłamała. Tak naprawdę nadal byli skłóceni.
- To jutro mu opowiem jak było. –
rzucił Ross. – Idę spać. – dodał i poszedł do sypialni. Natomiast Car pokłóciła
się z Maią. Wściekła wparowała do Ansela do pokoju.
- Musisz mi pomóc z Maią. –
rzuciła od wejścia.
- O proszę. Caroline w
końcu się do mnie odezwała… - zaśmiał się.
- Zgoda? – zapytała.
- Zgoda. I pomogę Ci. Zaczynamy
od jutra. – oznajmił z entuzjazmem.
„Caroline”
Następnego dnia wstałam wcześnie.
Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Siedziała tam Maia. Wyminęłam ją bez słowa.
Zrobiłam sobie kanapkę i usiadłam do stołu. W tym momencie przyszedł Ansel.
Przywitał się tylko ze mną i zabrał się za przenoszenie składników potrzebnych
do zrobienia śniadania na stół. W pewnym momencie niby przypadkiem upuścił
ogórka konserwowego Mai do kawy. Maia nawet tego nie zauważyła, gdyż gadała
przez telefon. Dopiero gdy skończyła napiła się kawy.
- Fuu... Czemu to tak okropnie
smakuje? - zapytała ze skwaszoną miną.
- Bo to jest kawa z ogórkiem
konserwowym. - odpowiedział zadowolony z siebie Ansel.
- Co? - była zdziwiona.
- Przez przypadek do twojej kawy
wpadł ogórek konserwowy... - tłumaczyłam powoli.
- Aha. I nikt z Was nie raczył
się mi tego powiedzieć.
- Chciałem, ale Ty gadałaś przez
komórkę, a potem nie zdążyłem Cię ostrzec. - oznajmił Ans.
- Okay. To ja już będę się
zbierać. - wstała od stołu i ruszyła do wyjścia. Gdy zniknęła za ścianą, Ansel
zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? -
zapytałam.
- Nic. Po prostu śmieję się z
Mai. Daleko nie pójdzie. - odparł.
- Dlaczego?
- Wrzuciłem jej jajko do buta. -
powiedział spokojnie i zaczął sprzątać po śniadaniu, a ja wyszłam do szkoły.
„Maia”
Ubrałam buta i dopiero
zorientowałam się, że coś w nim jest. Szybko wyjęłam z niego nogę i sprawdziłam
co to było...
- Kto mi wrzucił jajko do buta? -
wbiegłam do kuchni i zapytałam wściekła.
- Nie wiem kochanie. -
odpowiedział Ross.
- A Ty Ansel? - dopytywałam.
- Ja też nie wiem.
- Dobra poddaje się. -
powiedziałam i poszłam przebrać skarpetki.
„Ansel”
Znów zostałem w kuchni sam na sam
z Rossem.
- Ty to zrobiłeś? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałem. - Ale
nie mów jej tego.
- Okay. Wychodzę po zakupy. -
wstał od stołu, ucałował mnie w policzek i wyszedł.
---------------------------------
Witajcie!
Jak widzicie, Ansel i Caroline pogodzeni i dalej knują, a do końca tylko 3 rozdziały i Epilog.
Ale... Czekają Was niespodzianki. A jakie? Dowiecie się czytając dalej.
Pozdrawiam, dziękuję za wszystkie komentarze i do napisania <3
Wiedziałam, że Car nie będzie długo się gniewać na naszego Ansa :)
OdpowiedzUsuńW treści jest mały błąd "Caroline prosi wreszcie się do mnie odezwała" ale wiadomo o co miało chodzić:)
Te dowcipy najlepsze. Ansel wie jak kogoś wyprowadzić z równowagi:)
Pozdrowionka i niecierpliwie czekam na next!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next >3