czwartek, 29 października 2015

(25) 1 - Wszystko będzie dobrze

„Ansel”
Minęły trzy dni od ślubu Rydellington i od śmierci Laury. Niestety lub na szczęście, jak kto woli, zmarła. Obrażenia były zbyt duże i zbyt późno zawołano karetkę. Możecie mi zarzucać, że nie udzieliłem pomocy, ale… Na serio chciałem się jej pozbyć…

Dziś jest jej pogrzeb. Zapłakany Ross ubrany na czarno, trzymający na rękach małą Caroline ubraną w czarną koronkową sukienkę, składający wiązankę na grobie Laury… Był to smutny widok…

Po ceremonii na cmentarzu była mała, skromna stypa. Usiadłem koło Rossa. Patrzałem na jego smutne, czekoladowe oczka zamiast jak wszyscy jeść jednocześnie rozmawiając na codzienne tematy.
- Czemu nie jesz? – spytał Ross, który nagle podniósł głowę i zobaczył jak się w niego wpatruję.
- Nie jestem głodny. – skłamałem.
- Wiem, że jesteś. Nie zjadłeś śniadania. Zjedz chociaż trochę kuleczek ziemniaczanych, devolaja i surówki. – patrzał na mnie robiąc swoje szczenięce oczka, którym nie potrafię się oprzeć.
- Dobrze. – odpowiedziałem i zabrałem się za jedzenie.

Po obiedzie było ciasto. Zjadłem swój kawałek i popatrzałem na Rossa. Siedział zamyślony i dziobał ciasto.
„Dobrze, że jego matka zajmuje się Caroline, bo nie wiadomo jak by się to skończyło…” pomyślałem.
Złapałem rękę Rossa pod stołem. Podniósł głowę i popatrzał smutno.
- Nie radzę sobie Ans… - powiedział z płaczem w oczach. – Nie radzę… - powtórzył.
- Wszystko będzie dobrze… - starałem się go pocieszyć.
- Nic nie będzie dobrze. Matka chce mi zabrać Caroline.
- Może wprowadzę się do Ciebie i Ci pomogę z małą? – zaproponowałem.
- Jeśli to nie kłopot to się zgadzam.
- Żaden kłopot. – zapewniłem go i starłem mu łzy z policzków.

Jeszcze tego samego dnia zabrałem wszystkie moje rzeczy od rodziców i przeprowadziłem się do Rossa. Gdy układałem swoje ubrania w szafie Ross przyszedł i przytulił się do moich pleców.
- Mała właśnie zasnęła. – oznajmił. Czyli trzeba być cicho.
- Kończę rozpakowywanie i zaraz zjem z Tobą kolację.
- Okay. To ja idę ją szykować. – skierował się do wyjścia, ale zatrzymał się przy drzwiach. – Położysz się spać obok mnie? – spytał.
- Oczywiście, że tak. – uśmiechnąłem się do niego i wróciłem do poprzedniego zajęcia.

Ta noc była bardzo ciężka. Ross rzucał się z boku na bok, wołał Laurę, walił pięściami w poduszki i robił masę innych rzeczy. Był tak głośno, że obudził Caroline.
- Ja do niej pójdę. – oznajmiłem. Ross tylko pokiwał głową na tak, schował głowę w poduszki i usiłował zasnąć. Skierowałem się do pokoju małej i powolutku otworzyłem drzwi. Podszedłem do łóżeczka i ostrożnie wyjąłem z niego Caroline.
- Już dobrze malutka… Śpij aniołku… - mówiłem czule i delikatnie kołysałem ją do snu, ale mała nie chciała spać. – Co wujek Ansel ma zrobić, by księżniczka zasnęła? – spytałem.
- Bajkę… - powiedziała sepleniąc się, w końcu ma dopiero dwa latka.
Chwyciłem w półki bajkę o Śpiącej Królewnie. Przeczytałem na głos tytuł i spytałem czy może być. Caroline tylko pokiwała głową, że tak. Zacząłem czytać… Nie minęło nawet 5 minut, a malutka słodko spała. Ułożyłem ją do łóżeczka i po cichu wróciłem do sypialni.
- Już śpi? – spytał Ross, który siedział na łóżku z butelką wódki.
- Śpi. Przeczytałem jej trochę bajki i zasnęła.
- Szybko Ci to poszło. Ja czasami Nawet dwie godziny ją usypiam. – pociągnął kolejny łyk alkoholu.
- Przestań pić i kładź się spać.
- Ale Ansel… - mruczał coś. Wyrwałem mu butelkę, a następnie wylałem resztę cieczy przez okno.
- Coś Ty narobił? – spytał wściekły.
- Robię to dla Twojego dobra. Dobranoc. – oznajmiłem i poszedłem wyrzucić butelkę. Po chwili wróciłem do Rossa. Spał słodko. Opatuliłem go kołdrą, a następnie położyłem się obok. Chwilę popatrzałem na Rossa, a następnie zasnąłem.

------------------------------
Witam Was serdecznie!
Dziś w rozdziale dowiadujemy się co z Laurą oraz poznajemy bliżej Caroline.
A już za tydzień... Wielki skok w czasie oraz pojawienie się zakładki bohaterowie!
Pozdrawiam i do napisania <3

czwartek, 22 października 2015

Prolog - 2 SEZON

Moje życie straciło sens ponad dwa lata temu, gdy mój ukochany Rosser pobrał się z Laurą. Owszem spotykaliśmy się później, ale to nie było to samo co małżeństwo…

Siedziałem właśnie w domu Lynchów i czesałem Rydel w ślubny kok.
- Nie stresuj się Delly. Zobaczysz wszystko będzie idealnie. – uspokajałem dziewczynę.
- A co jeśli tort okaże się nie taki? Co jeśli Ell powie „nie”? – nawijała.
- Spokojnie. Ell nie powie „nie”… Dwa lata czekał na ten dzień.
- W sumie… Masz rację. – zobaczyłem w lustrze odbicie uśmiechniętej Delly.
- Masz bardzo piękny uśmiech. Nie dziwię się, że Ellington się zakochał...
- Ja też się nie dziwie. Od maleńkości wiedziałam, że jestem piękna. – śmiała się jak zawsze.
- Gdybym nie kochał Rossa to może bym się z Tobą umówił. – żartowałem. Nie umówiłbym się z Delly, gdyż w dniu, w którym ją poznałem była zajęta… Nie chciałem niszczyć jej związku.

- Uważajcie na moją sukienkę! – krzyczała Rydel, gdy jej przyjaciółki wraz z jej mamą pomagały jej wysiąść z limuzyny. Gdy wysiadła otrzepała sukienkę i poprawiła welon.
- Można prosić do zdjęcia? – spytałem.
- Jasne. – chwyciła bukiet białych róż, które leżały w samochodzie i ustawiła się obok mnie. Riker zrobił nam fotkę.
- Okay. Zobaczcie jak Delly pięknie wyszła… - Rik podał mi aparat. Przyjrzałem się zdjęciu. Rydel rzeczywiście pięknie wyszła.
- Śliczne zdjęcie, ja też takie chcę. – usłyszałem za sobą. Obróciłem się i zobaczyłem… Rossa!
- Rosser, jak miło Cię widzieć. – przytuliłem go. – Chcesz taką fotkę z Delly to stań tutaj… - ustawiłem go. - …A ja zrobię zdjęcie.
Zrobiłem zdjęcie Delly i Rossa. Obróciłem się do tyłu i zobaczyłem całą kolejkę do fotki z panną młodą ~ Rydel. Tak więc ustawiałem ludzi i pstrykałem fotki dopóki ksiądz nie wyszedł przed kościół nas zawołać.

Rozpoczęła się ceremonia. Było nabożeństwo, była msza i była przysięga. Pani Stormie płakała ze wzruszenia… Nie dziwię się jej. W końcu Rydel, jej jedyna córka wzięła ślub.

Gdy było po wszystkim wyszliśmy przed kościół. Każdy po kolei składał młodej parze życzenia, ja robiłem zdjęcia, a pan kamerzysta wszystko nagrywał.
- Idź złóż życzenia młodej parze. Teraz ja zrobię kilka zdjęć. – powiedział Ross, który nagle znalazł się obok mnie.
- Dzięki. – podałem mu aparat i ruszyłem z kwiatami oraz prezentem.
- Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. – wyściskałem Delly i Ella, a następnie dałem im prezent.
- Dzięki Ansel. – Delly przytuliła mnie.

Muzyka gra, światła migają, wszyscy albo tańczą albo jedzą i piją… Wszyscy oprócz mnie. Wyszedłem sam na taras, oparłem się o barierkę i zacząłem rozmyślać.
„Jak ja mam Cię odzyskać Rosser? Jak?” pytałem się w myślach. „Mógłbym zabić Laurę, ale nie wiem Rosser czy dałbyś radę sam wychować Caroline…”. Moje rozmyślania przerwał stukot obcasów.
- Hej Ansel, Dlaczego nie bawisz się z nami? – spytała Laura.
- Chciałem chwilę się przewietrzyć… - wymyśliłem na miejscu.
- Aha. Idę do monopolowego, bo skończyła się wódka… - oznajmiła.
- Dlaczego Ty?
- Delly mnie poprosiła.
- Okay. To Cię nie zatrzymuję. Uważaj na siebie. Wiesz… Różni ludzie kręcą się o tej godzinie…
- Nic mi się nie stanie. Monopolowy jest tam – pokazała na mały sklepik naprzeciwko. – Zaraz wracam. – ruszyła do windy.
„Dobra okazja by się jej pozbyć…” pomyślałem.
Szybko odnalazłem drabinę, po której mogłem wspiąć się i popsuć windę. Gdy byłem pewien, że Laura jest w windzie i, że jest sama przeciąłem sznur od windy śpiewając.
- Spadająca Laura spełnia sny, teraz będziemy tylko ja i Ty…
Rozległ się głośny huk. Zbiegłem na dół. Zobaczyłem pełno kawałków szkła i połamaną, chyba martwą Lau.

--------------------------------
Witam Was serdecznie.
To już drugi sezon i tak jak obiecałam pojawiają się niespodziewane zwroty akcji np. pozbycie się głównego bohatera 1 sezonu ;)

Specjalnie do tego rozdziału, ze szczególnymi podziękowaniami dla Rikeroholic za przerobienie tekstu piosenki - obrazek.
Pozdrawiam i do napisania <3

czwartek, 15 października 2015

Epilog

Kilka miesięcy później Laura urodziła zdrową córeczkę, którą razem z Rossem nazwali Caroline.
- Jest taka podobna do Ciebie… Ma takie same włoski i nosek i ustka… - zachwycała się Laura.
- Za to oczy ma za mamusią… - zaśmiał się Ross.
- Jak się czuje moja przyszła chrześniaczka? – spytał entuzjastycznie Ansel.
- Świetnie. – odpowiedziała Laura, która zdążyła polubić Ansela.
Odwiedzić maleńką Caroline przyszło jeszcze wiele osób. Babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie... A nawet sąsiedzi.

Między Rossem, a Laurą wszystko się w końcu ułożyło. Caroline miała szczęśliwą kochającą się rodzinę. Ross nadal spotykał się z Anselem. Wychodzili w każdy pierwszy piątek na piwko, a Laura nie miała z tym problemu.

Rydel i Ellington rozpoczęli przygotowania do swojego ślubu mimo iż zostało do niego jeszcze sporo czasu.

Riker i Vanessa starają się być szczęśliwym małżeństwem, lecz nie wychodzi im to.

Rocky i Alexa zaręczyli się  jakiś czas temu, a teraz noszą obrączki mimo iż ślubu jeszcze nie wzięli. Żyją „na kocią łapę” i nie zamierzają tego zmieniać.

Ryland przeżywa miłosną rozterkę po tym jak Savannah wyjechała w trasę i wróciła, ale… Z innym chłopakiem.

Savannah postanowiła zrobić karierę solową, dlatego związała się z jednym z najlepszych menagerów muzycznych na świecie. Nadal jednak kocha Rylanda.


Rodzice Lynchów, Ellingtona oraz Laury i Vanessy często wspierają swoje pociechy. Przyjaźnią się ze sobą, doradzają sobie i miło spędzają czas wszyscy razem.

---------------------------
Witam Was serdecznie!
I tak oto dobrnęliśmy do Epilogu.

Przeczytałam wszystkie Wasze komentarze i...
Z radością oznajmiam, że 2 SEZON już za tydzień (22.10.)!

A już w 2 sezonie czeka nas:
* pojawienie się nowych bohaterów
* więcej zabawnych sytuacji
* i wiele więcej niespodzianek.

W tym oto momencie, bardzo bym chciała podziękować Rikeroholic - kochana, bez Ciebie ta historia nigdy by niepowstała <3

Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam i zapraszam na 2 sezon już za tydzień!

czwartek, 8 października 2015

24 - Co to ma znaczyć?

„Rydel”
Poszłam za Rossem i Anselem tak jak kazała mi Laura. Doszłam za nimi do klubu. Odczekałam chwilę nim wkroczyłam do akcji. Akurat gdy podeszłam do ich stolika Ross siedział u Ansela na kolanach i z zaskoczenia napluł mu pączkiem do oka. Było to naprawdę śmieszne. Ansel wybiegł do toalety umyć oko, a ja postanowiłam pogadać z Rossem
- Co to ma znaczyć? – spytałam.
- Nic takiego. To wszystko wina Ansela. Zebrało mu się na czułości. – wyczuwałam kłamstwo, ale nie chciałam się kłócić.
- Wzywam taksówkę i odwożę Ciebie i Ansela do Lau. Wytłumaczycie się w domu. – oznajmiłam i wyciągnęłam telefon. Zamówiłam taksówkę, która po 5 minutach przyjechała. Załadowałam chłopaków na tyle siedzenie, a sama wsiadłam z przodu koło kierowcy. Podałam adres i ruszyliśmy.

„Laura”
Spałam spokojnie gdy do sypialni wparowała Rydel.
- Wyobraź sobie, że poszłam za nimi i wiesz co zobaczyłam!? Rossa na kolanach Ansela! – krzyczała.
- Ciszej Delly. A gdzie oni teraz są? – spytałam spokojnie.
- W salonie. Idź do nich.
Szybko wstałam z łóżka i zeszłam do salonu. Spojrzałam na Rossa.
- Tłumaczyć się i to już. – zarządziłam.
- Poszliśmy z Anselem po przyjacielsku na piwo, ale Ansel jak to Ansel musiał się przymilać. On nadal liczy, że z nim będę i nie dociera do niego, że jestem szczęśliwy z Tobą. – Ross kłamał. Skąd to wiem? Znam go najlepiej na świecie i tyle.
- Kłamiesz Ross… - oznajmiłam ze smutkiem.
- To może ja opowiem jak było. – wtrącił się Ansel.
- Słucham.
- To było tak. Wybraliśmy się na przyjacielskie piwo. Siedzieliśmy w klubie i gadaliśmy. Wiesz jak to mężczyźni po alkoholu się zachowują. Zupełnie nie wiedzą co robią. Ale tak nie było w naszym przypadku. To ja na siłę posadziłem sobie Rossa na kolanach. A, że w tym momencie przyszła Rydel to nie moja wina. Ross był tak zdziwiony, że krzyknął „Rydel!?” i napluł mi pączkiem w oko.
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Co jest? – spytał Ansel.
- Ross serio napluł Ci pączkiem w oko? – spytałam ze śmiechem.
- Serio. Widzisz jak nie wychowanego masz męża. – również się śmiał. – Nie złość się na niego. On Cię nie zdradza, Jest w stu procentach wierny.
- Skoro tak mówisz… - zbliżyłam się do Rossa i namiętnie pocałowałam. - Kocham Cię Rossy… - szepnęłam i ponownie go pocałowałam.
- A ja Ciebie Lau… - również szepnął i złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.

--------------------------------
Witam Was serdecznie.
To już ostatni rozdział - za tydzień pojawi się Epilog.
W takim wypadku mam do Was pytanie: Chcecie 2 sezon tego opowiadania?
Pozdrawiam i do napisania <3
P.S. We wtorek, na moim nowym blogu pojawił się Prolog.
Zapraszam do czytania, zaobserwowania i komentowania

niedziela, 4 października 2015

LBA - Rikeroholic

Witam Was serdecznie!

Moja kochana Rikeroholic nominowała mnie do LBA, mimo iż wiedziała, że jestem ostatnio strasznie zajęta. Mimo to dziękuję <3

Oto pytania od niej:
1. Czy jesteście/byłyście/chciałybyście być wolontariuszkami? I gdzie?
W podstawówce byłam wolontariuszką Caritasu. Teraz tylko zwykłego szkolnego wolontariatu, który prawie nic nie robi (bo nie podlega pod żadną organizację typu Caritas, PCK).

2. Czy byłyście kiedyś świadkami/ofiarami przemocy (lub niestosownego zachowania) nauczyciela wobec ucznia? - zbieram historie do pracy magisterskiej ;)
Jeśli niestosownym zachowaniem nauczyciela można nazwać urządzanie uczniom na zajęciach z WF karaoke z piosenkami, które zawierają podteksty itp. - to ja byłam czegoś takiego świadkiem w zeszłym roku szkolnym. 

3. Czy zdarza Wam się oceniać po wyglądzie?
Rzadko kiedy, wręcz wcale.

4. "Czy kiedy uderzysz się książką w głowę i usłyszysz głuchy dźwięk czy zawsze winna jest książka?" - napisz jaki rozumiesz ten cytat, którym wczoraj uraczył mnie przyjaciel :)
Ten cytat jest taki filozoficzny, że trzeba się dłużej zastanowić...
Z tego co pamiętam, wczoraj o tym wspominałaś - "To nie wina książki. Po prostu ma się pustkę w głowie."

5. Czy byłabyś w stanie zakochać się i stworzyć związek z osobą niepełnosprawną (w szerokim znaczeniu - fizycznie, psychicznie, opóźnioną rozwojowo czy np. niewidomą)?
Myślę, że tak, ale  nigdy nic nie wiadomo.

6. Czy byłabyś w stanie stworzyć związek z osoba innego wyznania (i np. zrezygnować z wymarzonego ślubu, tylko dlatego, że Twój wybranek tego nie praktykuje)?
Wydaje mi się, że tak. Aczkolwiek z ślubu bym nie zrezygnowała (to on musiałby zacząć praktykować moje wyznanie albo po prostu odpuścić i się rozstać).

7. Jaką interesującą książkę ostatnio przeczytałaś?
Pierwszą część sagi "Wybrani".

8. Na jakie tematy lubisz/nie lubisz rozmawiać?

Lubię rozmawiać na wszelakie tematy, oprócz szkoły.

9. Jakie jest Twoje ulubione zwierzę?
Kot lub pies

10. Czy uważasz, że na naukę nigdy nie jest za późno i każdy powinien mieć do niej prawo?
Owszem. Na naukę nigdy nie jest za późno -  tylko czasami jest za wcześnie ;)

11. Masz marzenia?
Tak, mam kilka, ale nie będę o nich pisać ;)

To już wszystkie pytania. Niektóre z nich wymagały dłuższego zastanowienia, ale udało się na nie odpowiedzieć.

Ja nominuję:
* King JuLien
* Tinsley
* The Blogg
* Lagusiak

A o to pytania:
1. Czy znasz jakiś sposób na pozbycie się natrętnego, niezbyt atrakcyjnego chłopaka tak by nie sprawić mu przykrości?
2. Co myślisz o hejtowaniu kogoś tylko za to, że jest dziewczyną/chłopakiem twojego idola?
3. Czy przejmujesz się swoim wyglądem i np. non stop jesteś na diecie?
4. Czy związałabyś się z kimś tej samej płci?
5. Jak wg Ciebie powinny być karane osoby, które znęcają się nad zwierzętami?
6. Jaka jest Twoja wymarzona praca?
7. Czy lubisz wykonywać prace ręczne (np. wyszywanie)?
8. Jakie imiona męskie i damskie Ci się podobają?
9. Jaka byłaby Twoja reakcja, gdyby Twój idol umarł?
10 (Bonus od Rikeroholic). Czy byłyście kiedyś świadkami/ofiarami przemocy (lub niestosownego zachowania) nauczyciela wobec ucznia?
11 ( Bonus od Rikeroholic). "Czy kiedy uderzysz się książką w głowę i usłyszysz głuchy dźwięk czy zawsze winna jest książka?" - napisz jaki rozumiesz ten cytat, którym wczoraj uraczył ją przyjaciel :)

Pozdrawiam i czekam na Wasze odpowiedzi <3

czwartek, 1 października 2015

23 - Więc chodź na kolana…

„Ansel”
Minął miesiąc od ślubu Rossa, a on jeszcze ani razu się do mnie nie odezwał… Chyba się fochnął o to co powiedziałem podczas wesela. Postanowiłem pojechać do niego korzystając z okazji, że jest pierwszy piątek miesiąca. Wsiadłem w pierwszy pociąg jadący do LA i po godzinie byłem na dworcu. Stamtąd wybrałem się na pieszo do domu Rossa. Spacer zajął mi około 20 minut, po których stałem pod jego drzwiami. Chwilę się wahałem czy zapukać czy lepiej wracać, ale w końcu się zdecydowałem. Stuknąłem trzy razy w drzwi. Nie minęła nawet minuta kiedy otworzył je Ross.
- Hej Ross. – przywitałem go.
- Hej Ans. Wejdź. Laura właśnie gotuje obiad. – przepuścił mnie, a następnie zamknął drzwi. – Co Cię do nas sprowadza? – spytał.
- Po pierwsze do Ciebie, po drugie powinieneś wiedzieć. Nie pamiętasz naszej umowy?
- Jakiej umowy? O czym Ty gadasz? – zadawał mnóstwo pytań. Czyli jednak zapomniał…
- Nie pamiętasz co mi obiecałeś w Amsterdamie?
- Nie pamiętam… - odpowiedział i spuścił głowę.
- Obiecałeś, że będziemy się spotykać tylko we dwoje w każdy pierwszy piątek miesiąca. – przypomniałem mu.
- A co dziś jest?
- Pierwszy piątek.
- Sorry Ansel, ale przez Laurę i jej ciążowe zachcianki zupełnie o tym zapomniałem. Sorry. – tłumaczył się.
- Nic się nie stało. To ja już pójdę. – oznajmiłem i ruszyłem do wyjścia.
- Ans zaczekaj. – Ross podszedł do mnie. – Teraz zjesz z nami obiad, a wieczorem wychodzimy razem do klubu. Co Ty na to?
- Zgoda. – cmoknąłem go w policzek.

„Ross”
Zaprowadziłem Ansela do naszej jadalni, gdzie czekała już Laura z obiadem.
- Lauruś kochanie, mamy dziś gościa. – oznajmiłem. Podniosła głowę.
- O Ansel nas odwiedził. – wycedziła przez zęby z udawanym uśmiechem. Wiem, że nienawidzi Ansela, bo to mój były, ale nie musi tego okazywać.
- Wychodzimy z Rosserem dziś wieczorem. – powiedział Ans.
- Świetnie. Ty i Ross wyjdziecie gdzieś, a ja w końcu się zrelaksuje sama i posłucham swojej ulubionej muzyki, której Ross nienawidzi. – uśmiechała się sztucznie.

„Laura”
Dzisiaj Ross przegiął. Wychodzi sobie z Anselem, a ja mam siedzieć sama. Cudownie. Byłam wściekła, ale starałam się tego nie okazywać. Po obiedzie zadzwoniłam do Delly. Kazałam jej przyjść jak najszybciej. Gdy przyszła wyjaśniłam jej powód dla którego ją ściągnęłam.

Wieczorem chłopaki wyszli, a po chwili też Rydel. Ja włączyłam swoją ulubioną muzykę i wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Później usiadłam przed telewizorem i obejrzałam trzy komedie romantyczne. Następnie położyłam się spać.

*tymczasem*
„Ross”
Wieczorem wybrałem się z Anselem do klubu. Siedzieliśmy przy stoliku, piliśmy piwko i jedliśmy… pączki. Wiem, że może wydać się to dziwne, ale na serio jedliśmy pączki. Ansel zdążył już zjeść swojego, a ja byłem dopiero w połowie. Rozmawialiśmy na różne tematy, a w tle leciała muzyka Disco Polo jak to w klubach.
- Więc chodź na kolana i nie mów, że nie wypada… - śpiewał Ans równo z piosenką przez co uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
Piosenka umilkła. Ansel patrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Nie chcesz do mnie na kolanko? – spytał.
- Myślałem, że tylko tak śpiewasz i dlatego… - Ans przerwał mi krótkim pocałunkiem.
- Chodź Rosser. – posadził mnie na swoich kolanach i przytulił.
- Mogę dokończyć pączka? – zapytałem.
- Jasne. – odpowiedział.
Wziąłem kęs pączka, gdy zobaczyłem w klubie Rydel.
- Rydel!? – krzyknąłem zdziwiony jednocześnie plując Anselowi pączkiem w oko.

----------------------------------
Witam Was serdecznie.
Jest 8 rano, czwartek, poranek po koncercie R5 w Warszawie, więc pytam: jak się czujecie?
Ja jestem smutna i zażenowana. Koncert był całkiem fajny, ale to co zespół zrobił później było nie fair i zrobiło się przykro (nie rozdawali autografów, a ja specjalnie jechałam 5 godzin) :'(
Pozdrawiam i do napisania <3