„Ross”
Trasa skończyła się tydzień temu. Po Amsterdamie było jeszcze kilka
miast. Dziś niestety skończyło się dla mnie wolne i muszę iść do pracy.
Pamiętam jak wyglądał mój pierwszy dzień pracy na planie serialu młodzieżowego
Austin & Ally (w skrócie A&A)... Przyjechałem na plan z mamą. Miałem
niecałe 16 lat. Mama musiała mnie przedstawić, gdyż byłem zbyt nieśmiały, a po za tym dopadł mnie stres. A
to wszystko przez obcych ludzi i nowe otoczenie.
- To jest Ross Shor Lynch, mój najzdolniejszy
synek. - przedstawiła mnie jak wszystkie swoje dzieci na castingach.
- Hej Ross. Ja jestem Laura. - przywitała się ze
mną Lau. Wtedy była małą, uroczą brunetką.
- Hej Laura. Masz piękne imię. - sprawiłem jej
komplement jak mamusia uczyła, a ona zarumieniła się.
Później zaczęliśmy się powoli w sobie zakochiwać.
Byliśmy kumplami, później przyjaciółmi, aż w końcu najlepszymi przyjaciółmi. Na samą myśl o dniu, w którym
nastąpił ostatni z wymienionych etapów naszej znajomości uśmiechnąłem się sam
do siebie...
- Best Friends Forever... - szepnęła słodkim
głosikiem.
- Best Friends Forever... - odpowiedziałem jej i
zapiąłem na jej szyi łańcuszek z przywieszką w kształcie puzzla z
wygrawerowanym moim imieniem. Ja także miałem taki łańcuszek tyle, że z
wygrawerowanym imieniem Laura.
- Ross, wysiadka. - głos mamy Stormie
wyrwał mnie z zamyślenia.
Wysiadłem z auta i ruszyłem do swojej garderoby. Po drodze wpadłem na
Lau.
- O, Ross. Jak dobrze, że Cię widzę. - powiedziała z uśmiechem.
- Laura. - przytuliłem ją. - O co chodzi? - spytałem.
- Masz dziś wolne popołudnie.
- Tak, a co?
- Miałam iść z koleżanką do kina, ale się rozchorowała i nie mam z kim
iść. A po za tym szkoda biletu jak już jest kupiony. Pójdziesz ze mną?
- Oczywiście. - uśmiechnąłem się do niej.
- Ross. Laura. Za dziesięć minut widzę Was na planie. - oznajmił
Kevin. Każde z nas poszło do swojej garderoby.
„Rydel”
Siedziałam sama w domu. Tata w pracy, mama pojechała z Rossem na plan,
Rik razem z Rockym i Rylandem gdzieś wyszedł, a ja zostałam sama, samiuteńka...
- Hej Delly. - w końcu ktoś przyszedł.
- Hej Ell. Posiedzisz ze mną? Wszyscy gdzieś poszli i zostałam sama.
- Oczywiście. A co tam oglądasz? - spytałem i popatrzałem na ekran
telewizora.
- Oglądałam. Właśnie skończyłam. Mam ochotę gdzieś wyjść albo porobić
coś ciekawego. - oznajmiłam i ze słodkim uśmiechem popatrzałam na Ella.
- A co proponujesz? - spytał.
- Może... - przyciągnęłam Ella bliżej. - Coś na co oboje mamy
ochotę... - powiedziałam zmysłowo i namiętnie pocałowałam Ella.
- Już się domyślam o co Ci chodzi. Gdzie to zrobimy?
- Chodź to się dowiesz. - chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do
kuchni. Tam wyjęłam wszystkie składniki, ubrałam fartuszek i sobie i Ellowi.
- Upieczemy ciasteczka! - krzyknęłam i z wielką radością zabrałam się
do pracy.
-------------------------
Witam Was serdecznie w tym szczególnym dla mnie dniu (dziś są moje urodziny) ;)
Rozdział 1 pojawił się tak jak zagłosowała większość z Was. Mam nadzieję, że się spodobał ;)
Mimo sprawdzianu z niemieckiego i siedzenia w szkole do 15:15 jest to naprawdę szczęśliwy dzień.
Mój tort wyglądał tak:
Oczywiście uparłam się by zdjąć R5 z tortu i nie dałam ich zjeść. Rikeroholic mówi, że szkoda, bo Rikuś wygląda przepysznie ;).
Pozdrawiam i zapraszam do zakładki Sekrety powstawania :)
Do napisania (za tydzień) <3